Po Rynku dreptali starsi Polacy: lokalni i przyjezdni. Można było od razu rozróżnić, którzy są którzy. Ci przyjezdni łazili powoli, z namaszczeniem, nieco natchnionym krokiem i półgłosem narzekali. Głośno jednak się chyba bali. Mieli pretensje, że rozjebane, że zniszczone, że UPA, że Bandera. Jęczeli, że Jałta i