Proza

Marcin Pluskota: Nadczłowiek

            Nadczłowiek   W koło ani żywego ducha. Sąsiad od Jamnika, Sąsiadka z Piętra Poniżej, Starsza Sąsiadka z Mieszkania Obok, pan Grzegorz Filatelista i Kioskarka zostali na Osiedlu. Papierosowa przerwa zapowiadała się spokojnie. Bez wybałuszonych spojrzeń, bez pokazywania palcem, skrytych szyderstw i

Paweł Mizgalewicz: Bezsenny Jarosław

   

Wacław Grabkowski: Sernik polski i wypieki z seksu (3)

Niepełnosprawni rybacy, którzy pracowali dla  Babiszonowej, zniknęli z Zawistowa, jak kobiety, dzieci, ptaki, psy i zwierzęta leśne. Byli przyuczeni do zawodu i wykonywali swoją pracę z gorliwością i uczciwością, na jaką stać tylko psychicznie chorych, otrzymując w za-mian wypłatę, za którą mogli sobie pozwolić jedynie na kupno

Wacław Grabkowski: Sernik polski i wypieki z seksu (2)

Na asfaltowej szosie prowadzącej do Okonka, wielotonowy, pięcioosiowy tir z alkoholem wpadł na pułapkę, czyhającą tam od kilku godzin, wbił się w tył ciężarówki, która wiozła nad ranem erotyczną bieliznę do Multiseksu i która została przecięta w połowie przez opadającą kurtynę. Kabina tira, zanim rozwaliła drzwi i

Wacław Grabkowski: Sernik polski i wypieki z seksu (1)

Pijajko usiadł na łóżku i rozejrzał się po pokoju. Jagody nie było. Tak jak mówiła, wyjechała do siostry do Starego Łomu. Wzięła ze sobą dwie reklamówki płoci i okoni, zniknęły także trzy szczupaki, które leżały na betonowej podłodze przedsionka. Tych zębatych, głębinowych szczupaków nie mógł odżałować. Żeby

Tomasz Kozłowski: Zapach wanilii [fragment]

Wielka Księga Haprys była nie tylko narzędziem, które w rękach ludzi doprowadziło do zmiany historii jednej piątej wszechświata. Była również źródłem wiedzy, która ludziom okazała się zupełnie niepotrzebna. Nie dlatego, że jej nie potrzebowali, ale dlatego, że nic dobrego z tego nie wynikło. Haprysą fizycy przyszłości nazywali

Jacek Świłło: Popsuta furtka

Popsuta furtka, czyli krótkie refleksje religijne

Agnieszka Kłos: „Żydowskie serce”, „Pedałom będzie lepiej”

  Żydowskie serce Nie pamiętam jak, ale znalazłam się w centrum letniska i już miałam wyjeżdżać, kiedy pojawiła się tam rodzina żydowska. Byliśmy wtedy na tamie, zachodziło słońce. W dole smażyły się popołudniowe grille. Powietrze było gęste, lepkie od tłuszczu i przebojów. Patrzyłam na niebo koloru oranżady

Paweł Mizgalewicz: Bezsenny Jarek

Rafał Kwiatkowski: Anna Maria

  Maria wśród fatałaszków. Układa bluzki, prasuje spodnie, czyści podeszwy. Ani jeszcze nie ma, co zostało wcześniej zaplanowane; Ania musi spóźnić się dokładnie o godzinę, musi być ubrana jak Maria, musi łączyć je tylko to, co zewnętrzne, inaczej Maria zniknie na zawsze. Garsonka, biała bielizna, czarny bucik