Gdybym chciał opatrzyć mottem recenzję tej książki poetyckiej Bohdana Zadury, musiałoby to być coś dziarskiego. Ze szwungiem. Może nie wbijającego w ścianę, a potem w ziemię jak kibolski cios z czachy ? ale takie motto (takie, o którym myślę), poczułoby się gdzieś głęboko, co najmniej w okolicach