Akt seksualny pozbawia ciało substancji zdolnej przekazywać życie, aczkolwiek substancja ta przekazuje je tylko dlatego, że związana jest z istnieniem jednostki i po części istnienie to podtrzymuje. Rozsiewając nasienie, istota żywa nie tylko pozbywa się zbytecznej części humorów; pozbawia się również składników, które mają wielką wagę dla jej własnego istnienia.
Nie wszyscy autorzy jednakowo tłumaczą drogocenny charakter spermy. O płodzeniu, jak się zdaje, korzysta z dwu koncepcji jej pochodzenia. Według pierwszej z nich sperma miałaby brać się z głowy: powstaje w mózgu i wydobywa się z niego przez rdzeń do wewnętrznych organów ciała. Była to, zgodnie z przekazem Diogenesa Laertiosa, ogólna zasada pitagorejskiej koncepcji – spermę uważano za „kroplę mózgu, która ma w sobie ciepłą parę”; z tego odprysku mózgowej materii powstanie zatem ciało, „mięso, nerwy, kości, włosy”, a z zawartej w nim ciepłej pary narodzi się dusza embrionu i wrażliwość zmysłowa. Echo owego uprzywilejowania głowy w tworzeniu nasienia powraca w tekście Hipokratesa, gdy powiada on, że mężczyźni, którym zrobiono nacięcie w pobliżu uszu, o ile zachowali możliwość utrzymywania stosunków seksualnych i ejakulacji, mają nasienie w niewielkiej ilości, słabe i jałowe: „Albowiem największa część spermy spływa z głowy wzdłuż uszu ku rdzeniowi, a kiedy nacięcie zarośnie blizną, ta droga staje się utrudniona”.
Michel Foucault, Historia seksualności , przeł. Tadeusz Konendant, Czytelnik, Warszawa 2000.