Widoki
Stoję przed otwartym oknem z drugą kawą, którą trzymam w lewej dłoni. Pierwsza rozlała się na podłogę, gdy Dżejms wskakiwał na parapet. Dżejms wcale nie chciał wylać mi kawy. To była moja wina, że postawiłem kubek na parapecie i nie przewidziałem, że on także będzie chciał popatrzeć przez okno. Trudno, kolejna ciemna plama na dywanie, nie pierwsza i nie ostatnia. Promienie słońca odbijają się w szybach kamienicy po drugiej stronie ulicy. Zdeformowane, bo zwyczajne, wpadają do pokoju. Oglądam swoją prawą dłoń oświetloną z góry płaskim światłem. Jest jasna. Ciepła. Przyjacielska. Towarzyska. Światło wygładza wszystkie zgrubienia i bruzdy. Ale tylko z jednej strony, ale tylko z wierzchu, z góry, bo od spodu ukryta jest cieniu. Czuć woń piwnicznego chłodu i słodki zapach gnijących ziemniaków. Linie papilarne, które są niczym wąwozy, zawalone bryłami węgla, szczapami drewna. Korytem linii życia spływa śmierdzący pot. Wycieram go o pośladek. Dobrze, że nie muszę jej nikomu pokazywać. Patrzę za okno. Pan Janeczek w przykrótkim, czarnym płaszczu nadal krąży, niczym gawron, w te i nazad po całej ulicy, nagania klientów i sprawiedliwie rozdziela ich do wszystkich czterech zakładów pogrzebowych. Macham mu, on odmachuje i pokazuje na zegarek, za chwilę szesnasta, pewnie kończy swój pracowity dzień hieny. Rejestruję dalsze widoki: parkujący przed ?Smakownią? samochód, dwie wysiadające długonogie dziewczyny, które tak wzruszyły stojącego pod srebrną markizą ?Gobszo? mężczyznę w białym wełnianym sweterku, że do czasu aż nie przejdą, zapomina żuć gumę, którą ma w ustach, pewnie zaschło mu w gardle, może powinienem przyjść mu z pomocą i przynieść szklankę wody. Trzy minuty przed szesnastą z ?77 Sushi? wychodzi niski mężczyzna o dalekowschodnich rysach twarzy. Zaplata ręce przed sobą i spokojnie czeka. Nagle, nie wiadomo skąd, pojawiają się przed nim cztery japońskie rodziny. Najpierw się sobie dość głęboko kłaniają, a potem podają sobie dłonie. Dokładnie o szesnastej wchodzą do środka i wyjdą dokładnie za półtorej godziny (z zegarkiem w ręku!). Czy coś jeszcze dzieje się w tym widoku? Coś jeszcze będzie działo się w tym widoku? Czy nadal istniał ten widok? Nie wiem, odwracam się plecami do okna, wracam do kuchni. Na parapecie nadal siedzi Dżejms i teraz on rejestruje widoki. Szkoda, że się nimi ze mną nie podzieli. Ciekawe, co on widzi i jak?
Maciej Gierszewski