http://audreymayerickson.com/

http://audreymayerickson.com/

Brzozowski, Gide, Gombrowicz, awangarda teatralna lat pięćdziesiątych. W ogóle Kottowi literatura się wspaniale układała w całość. Ciągle jakiś dramat miał coś z Ionesco, coś z Becketta. Andrzej Kijowski napisał kiedyś, trochę złośliwie, że u Kotta „każda rzecz ma zawsze coś z czegoś”. To była naprawdę świetna szkoła inteligencji. Kott wspaniale improwizował. Miał asystenta, erudytę, i czasem po ćwiczeniach prosił go: „A teraz powiedz, jak było naprawdę”. Wtedy tamten mówił, że ten nie mógł spotkać tego, czytać tamtego itd. Kott wtedy rozkładał ręce i mówił z żalem: „No widzicie”. Miałem szczęście z tymi ćwiczeniami u Kotta, bo to były czasy, kiedy można było skończyć polonistykę i nie słyszeć na przykład o Kafce, wiedząc za to wszystko o staro-cerkiewno-słowiańskim, dialektologii, gramatyce opisowej i historycznej. Pamiętam, jak mój ojciec jako specjalista od kryminałów zainteresował się książką pod tytułem „Tajemnicze 's’ w słowie wszystek”.



Z Januszem Głowackim rozmawia Katarzyna Bielas, [w:] Dzianina z mięsa, Wydawnictwo Czarne Wołowiec 2009.