Bluzę należało nosić z przodu porządnie wygładzoną, ściśniętą szerokim rzemieniem. Niektórzy mieli wspaniałe, z podwójnymi klamrami i licznymi szufkami; zdobyłem też taki, miał nawet podszewkę z cieniutkiego filcu i zaczepy mosiężne na skośny przez pierś pasek oficerski, do którego rzecz jasna nie miałem prawa. Cóż, kiedy należało mieć figurę wysmukłą do tej bluzy, jak L., którego można było objąć rozwartymi dłońmi w talii – ani śladu wystającego tyłka, inaczej wszystkie sprasowane z tyłu fałdy sterczały jak obszerny ogon, robiła się od razu jakaś spódnica z munduru. Dosyć mnie to trapiło.
[w:] Stanisław Lem, Wysoki zamek, wiersze młodzieńcze, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1975.