W pewnym momencie dyskusja podnosi nogi i zadziera i tak zadartą spódniczkę, a moje ręce dotykają wilgotnej i gorącej puenty. Wyszukanym językiem aforyzmów zlizuję treść z jej owłosionego tomiku poezji. (…) Gramatyka zamknęła oczy, a liczebniki zostały zamieszane w obyczajowy skandal. Drżące przydawki uciekają ze zdań złożonych z obręczy nóg i obręczy palców. Bezwstydne upodobnienie obnaża pierś. (…) Nabrzmiałym słownikiem napieram z całej siły, aż wreszcie wybucha i tryska nowym wszechświatem Supernowa doznań.
Przelatująca kometa ściąga mnie na ziemie.
[w:] Krystian Bala, Amok, Croma, Wrocław 2000.