W pozycji ?Na Sfinksa?
Zwykle we wtorki Franek udzielał korków z rosyjskiego. Nie miała zbyt wielu uczniów. Zresztą nie dziwię się. Kto w dzisiejszych czasach, z własnej i nieprzymuszonej woli, chce się uczyć tego języka? Ja musiałem, ale to było dawno temu, jeszcze w szkole podstawowej. Był inny ustrój. Nie wychodziło mi to zresztą najlepiej.
Lekcje Franka odbywały się w godzinach, gdy byłem w robocie. Chodziło o to, abym nie przeszkadzał. Dżejms także miał nie przeszkadzać, dlatego był zamykany na przedpokoju. Zwykle siedział na lodówce i czekał, aż będzie mógł wejść do swego pokoju. Myślę, że właśnie dlatego nie lubił żadnego z kursantów Franka. Nie chciał się z nimi bawić, nie pozwalał się głaskać, od razu gryzł i drapał. Najbardziej nie lubił Alicji. Nie wiem dlaczego. Próbowałem z nim o tym porozmawiać, ale nie puścił pary z pyska.
Któregoś razu, właśnie we wtorek, w firmie zabrakło prądu, dlatego Stary puścił mnie wcześniej do domu.
Otworzyłem drzwi i omal się nie przewróciłem, tak śmierdziało. Zrobiłem głęboki wdech, zakryłem nos rękawem koszuli i wszedłem do domu. Chciałem jak najszybciej zlokalizować miejsce, z którego wydobywał się fetor. Nie było to trudne. Wystarczyło, że podszedłem do lodówki, na której dumnie, w pozycji á la Sfinks, siedział Dżejms.
Siedział na kurtce, jak się potem okazało Alicji, którą zdjął sobie z wieszaka. Kurtka był cała zaszczana i zasrana. Na dokładkę Kotulek się w swych odchodach wytarzał, bo sam był cały w gównie i śmierdział.
Odkupiłem Alicji kurtkę, ale nigdy więcej nie przyszła na korki.
Maciej Gierszewski