Nie wiem, co w tym filmie najbardziej miażdży: odwzorowanie w bryle postaci tylu emocji na raz; piekielne oczy i mimika kukieł, które są bardziej ludzkie niż niejeden ludź; podkrążone ślipia; drążąca muzyka robiąca w mózgu kipisz; oko kamery, montaż czy w ogóle tajniki techniki poklatkowej, która umożliwia kręcenie dymu z fajki (to pewnie akurat komputerowo, ale o tym – sza!).
Nie wiem, co w tym filmie bardziej irytuje od końcowego motyla.
Dla człowieka, który robi rocznie 600 przejazdów pociągiem, bardzo bliska rzecz. Dla was też, słowo harcerza. Zainwestujcie w 17 minut pięknego bajzlu. Nawet jeśliście widzieli.
grz