merlin.pl

merlin.pl

Mam obawy z poezją śpiewaną związane. A z piosenką poetycką w szczególności. Bo mi za dużo poetyckości w poezji śpiewanej. Nie lubię. Nie przestanę powtarzać, nie lubię. Poetyckości. Tego dymu, snującego się po scenach ze świecami. Poezja to ogień, nie dym. Albo twarz, poezja to twarz, a poetyckość to powłóczysty, muskający ją welon. Poetyckość ma się tak do poezji jak ładne porównanie do wyjebanej w kosmos metafory. Poezja spada na łeb jak donica z balkonu. To moment, sekunda, błysk. Impuls, porażenie. Piorun, bo poezja jest pionowa. A poetyckość jest pozioma, rozlewa się w prawo i w lewo, żeby dłużej się nią zachwycać. Jak pranie na wietrze. A poezja to sznur, na którym to wilgotne, zalotne pranie wisi. Poetyckość to petting, poezja to rżnięcie. Poezja to odejmowanie, redukowanie, to kucie żelaza. A poetyckość to dodawanie, to dmuchanie kolorowego szkła. Poetyckość to choroba, to wysypka poezji, to huba na jej drzewie.




Janusz Rudnicki, Śmierć czeskiego psa, W.A.B., Warszawa 2010.