Widziałem dwie staruszki rozmawiające na środku chodnika.
I szedłem dalej.
Widziałem łysego pana z małą paczką w ręku, owiniętą białym papierem i przewiązaną zwykłym sznurkiem!
Odwróciłem się za nim!
Widziałem stację benzynową z rzędem samochodów ? osobowych i ciężarówek, i mężczyznę w szarym kombinezonie i z potężnym lejkiem w ręku, a wiatr niósł zapach benzyny aż do mnie, idącego po drugiej stronie ulicy ?
Minąłem ją!
Jeszcze jeden mężczyzna, z tygodniowym zarostem, gdzieś koło czterdziestki, zawołał przez jezdnię z włoska ?Antonio!?, ale ten do którego wołał też był Polakiem, tak samo jak ja i pięć dziesiątych procenta innych, tylko o dziesięć lat bardziej zniszczonym.
Szedłem dalej, ulica uśmiechała się do mnie otwartymi oknami, płakała do mnie, śpiewała mi piosenkę miasta, a ja śpiewałem refren: tak, tak, odbudujemy.
[w:] Poeta jest jak dziecko, Nowe Roczniki, antologia. Wybór i opracowanie Maciej Chrzanowski, Zbigniew Jerzyna, Jerzy Koperski, Warszawa 1987, Wydanie I. Nakład 19 700 + 300 egz.
sympatyczne
polityczne
jak polityczne to by nie było sympatyczne….. coś tu jest nie tak….