„Krásná rána!”[1] ? krzyknął stojący obok mnie czeski kibic, i był to jeden z tych nielicznych momentów, kiedy dał się ponieść emocjom. Po tej ranie przegrywaliśmy 0:1 z pepikami. A w przededniu meczu czeska prasa pisała, że „zraneny Rosický proti Poliakom nevykuruje”[2]. O rany! Rany, rany i
Kiedy zbliżający się termin Mistrzostw Piłkarskich sprowadza wszystko do metafory piłki nożnej, a jej zasady czy terminologia zastępują opis świata, wówczas ktoś nie zainteresowany tym, że dwudziestu paru facetów próbuje zarobić na życie maltretując kawałek ładnie odpicowanej skóry, może poczuć się lekko zdezorientowany. Ale pal licho uczucie