Pewnej wiosennej niedzieli 1942 roku leżałem w zielonych, bujnych łęgach portu rzecznego w Moguncji na Renem (…). Wokół miałem puste, niedzielne bocznice dworca towarowego, pocięte portowymi kanałami. Nagle stało się coś tak nieoczekiwanego, że na moment zwątpiłem w prawidłowe funkcjonowanie mej świadomości, w realność przeżywanych sekund: tuż