Trzecia odsłona cyklu o Themersonach przynosi opis tankowania profesora Mmaa płynem, który okazał się wyskokowy, i o związanych z tym perypetiach, w których ma swój udział niejaki Niebylejaki . Na deser film, ruchome obrazki The Eye and The Ear – też niezgorszy.
***
– Szanowni Państwo! – powtórzył. – Przede wszystkim musimy ustalić tzw. „z czym do gościa”, czyli jakimi możnościami badawczymi rozporządzamy. Dopiero co, w izobarze „Pod Stonogą”, jeden z mych kolegów uczynił to trafne przewąchnięcie, że prawdą jest, iż na żądanie ministra wszystkie nasze ciała profesorskie oddają mu się do dyspozycji . Nam jednak, badaczom, nie wolno, nawet w razie najpilniejszej potrzeby naukowej, brać na stół doświadczalny ministra, nawet zdymisjonowanego, i musimy się ograniczać do badania organizmów niższych, jedynie w wyjątkowym wypadku uzyskując przydział skąpej liczby abdomenowców do wiwisekcji lub zgoła samobójców, do sekcji. Ministrowie drżą na myśl, że zarejestrowane w ich substancji skojarzeniowej profanów, za jakich nas uważają, i ministrów mogą pożerać tylko ministrowie. Musimy zatem powiedzieć, że zdobyte przez nas prawdy naukowe są prawdziwe w zastosowaniu do abdomenowców i samobójców, uogólniane zaś na ministrów stają się tylko niesprawdzonymi hipotezami.
Prof. Mmaa poczuł dziwnie nieprzyjemny smak w jamie gębowej i jednocześnie wydało mu się, że wyskokowy płyn, jakim wypełnił był swój skromny abdomen, zaczyna krążyć jak spirala bez końca. Profesora zainteresowało nagle, czy ta spirala w abdomenie wiruje w tym samym kierunku, co spirale, w które zmieniło się oddalające się wciąż, a pozostające w miejscu, audytorium. Wytężył wszystkie zmysły i wtedy spośród wirujących przed nim spirali wyłoniła się przerażona twarz Zygmusia, który wyciągniętymi przed siebie, zaniepokojonymi antenkami dawał profesorowi znaki, by nie powoływał się czasem na niego. I w tej chwili rozwirowana substancja skojarzeniowa prof. Mmaa uprzytomniła sobie wszystko: sekretarkę hrabiego Lamzdora, rozmowę z drem Durchfreundem. wyskokowe abdomeny w barze „Pod Stonogą” i wreszcie zjawienie się Niebylejakiego.
The Eye and The Ear, ostatni film Themersonów powstał w latach 1944-45 i stanowi pełną realizację kina rozszerzonego Stefana Themersona. Jest wizualizacją Słopiewni Karola Szymanowskiego. Cztery pieśni, każda o odmiennym charakterze, potraktowane zostały jak w videoclipie – obraz i montaż dostosowane są w zupełności do muzyki. Oczywiście, jest to daleko posunięta ikonizacja muzyki, która dziś wydaje się sprawą oczywistą (służą jej przede wszystkim programy komputerowe wizualizujące utwory muzyczne). Dzieło Themersonów jest jednak prekursorskie w stosunku do wszystkich innych prób połączenia muzyki i obrazu na sposób videoclipu. Jest rozwinięciem idei Drobiazgu melodyjnego. Jest też próbą zmierzenia się artysty plastyka z materią filmową i muzyczną. Pieśń pierwsza: Zielone słowa to „impresjonistyczna” interpretacja pieśni Szymanowskiego, według słów samego Themersona. Obrazy drzew, liści, odbłysków i wody korespondują z partią solową wykonywaną tu przez skrzypce. Pieśń druga to Święty Franciszek. Za tło dla ilustracji muzycznej służą tu Narodziny Piera della Franceski, przy czym dzieło to zostało ożywione (śpiewające anioły zdają się rzeczywiście śpiewać). Głównym elementem są graficzne przedstawienia linii melodycznej, przypominające organy kościelne i grające trąby, czy też będące po prostu linią wyznaczającą taktowanie w utworze. Pieśń trzecia została najbardziej radykalnie zinterpretowana. To Kalinowe dwory. Każdy instrument posiada tu swoje graficzne przedstawienie w postaci formy geometrycznej. Wysokość dźwięku oznaczona jest rozmiarem odpowiedniej formy. Wielokrotna ekspozycja umożliwiła ukazanie graficzne całej orkiestry. Linia pozioma reprezentuje partię wokalną i rozkłada się symetrycznie w stosunku do osi pionowej obrazu. To istna matematyczna kalkulacja – muzyka optyczna, do której dążył Themerson. Czwarta pieśń (Wanda) jest uspokojeniem, powrotem do form znanych: to koncentrycznie przebiegające fale na wodzie, zsynchronizowane z dźwiękiem, ukazane w formie fotogramów.
Z całą pewnością The Eye and The Ear było szczytowym osiągnięciem polskiej kinematografii tego okresu. Do dziś zresztą filmy Themersonów nie zatraciły swej wyrafinowanej poezji i siły. Konsekwentne myślenie o filmie jako materii twórczej, jak i pomysłowość w zastosowaniu rozwiązań formalnych, z jakimi spotykamy się w ostatnim filmie tandemu twórczego Stefana i Franciszki, nie miała sobie równych w dziele autorów filmowych tego okresu. Kto wie, czy nie na całym świecie. W każdym razie, z całą pewnością możemy umieścić tandem twórczy Themersonów w ścisłej czołówce artystów kina (nie tylko tego okresu).
Niestety, po nakręceniu The Eye and The Ear Themersonowie odwrócili się od kina.
Anna Maj
Źródło: gazeta.us.edu.pl
Poprzednie części Themersonów? Tutaj.