W ramach odrobinę spóźnionego wątku gratulacyjnego związanego z rozstrzygnięciem literackiej Nagrody WARTO 2011, no właśnie, gratulujemy. My. Jemu. Laureatowi.
Zabawne, że dzieciaki mniej błędów robią w języku angielskim niż polskim. „Huj” zamiast „chuj”. Ale za to: „Rulez”, „Polonia Forever”, „Czuwaj King”, „Zasanie Hooligans”. Byłe miasto wojewódzkie, które straciło swoje przywileje na rzecz tej dziury z obrzydliwym dworcem i pomnikiem, z którego śmieje się cały kraj. Jest oddalone o sto kilometrów od ciebie. Stanowczo o dwieście za mało.
Tymi uliczkami przechadzał się sam Przybyszewski. Końcem października 1899. Żeby tylko być jak najdalej od Dagny. Może szukał pocieszenia w licznych burdelach, powstałych na użytek obcej armii. Armii służącej Franciszkowi Józefowi. Gdybyś mogła, wysadziłabyś o miasto w powietrze. Bez żalu. Najmniejszego oporu. Dworzec. Te mury pamiętające jednak Szwejka. Budowniczy torów. Wszystko przenika Galicja.
[w:] Łukasz Saturczak, Galicyjskość, Lampa i Iskra Boża, Warszawa 2010.