– Niech się panu jeszcze przyjrzę. Z pańskich książek wiedziałam, że oboje należymy do rasy rudych. Ale gdzie są pańskie włosy? Myślałam, że jest pan wyższy. Gdzie są te szalone kobiety, które opisuje pan w swoich opowiadaniach? Wyobrażałam sobie, że po otwarciu drzwi zobaczę orgię. Chcę, żeby pan wiedział, że pomiędzy mną a Gecełe wszystko skończone. Martwe i pogrzebane! Proszę się nie obawiać. Nie zamierzam rzucić się na pana. Hitler i Stalin nauczyli mnie zapominać o dumie, ale nie doszłam do tego, żeby narzucać się mężczyźnie. Oj, niech pan spojrzy, co narobiłam na dywanie!
Śnieg z jej butów i palta stopniał i na dywanie utworzyła się kałuża. Zdjęła je i stała w pończochach i czerwonej sukience. Zauważyłem, że ma zielone oczy, zadarty nos, wydatne kości policzkowe i długą szyję. Nie była młoda – mogła mieć około czterdziestu lat. Zawołała:
– Proszę mi dać papierosa! Muszę zapalić. Papieros jest dla mnie ważniejszy niż chleb. W więzieniu oddawałam ostatnie kęsy jedzenia za kruszone liście i trociny. Mam wrażenie, że pan nie pali i nie pije.
– Nie, ale trzymam w domu papierosy i alkohol.
– Dla kogo? Dla innych? Rozczarowuje mnie pan. To szczęście, że Verlaine i Novalis nie żyją. Gdyby żyli, może też by mnie rozczarowali. Obawiam się, że jest pan filistynem.
Dałem jej papierosa i postawiłem na stole butelkę koniaku. Przynosiłem z kuchni chleb, ser i resztkę ciasta. Karola Lipińska-Kohen jadła, paliła i nalewała sobie jeden kieliszek koniaku za drugim.
– Co? – krzyknęła. – Jest pan wegetarianinem? Jeszcze tylko brakuje, żebym się dowiedziała, że jest pan także eunuchem. (…)
[w:] Isaac Bashevis Singer, Namiętności, Atext, Gdańsk 1992.