Kibic wyścigu! Wyczekuje kolarzy już trzecią godzinę. Było słońce, teraz pada deszcz. Parasol zostawił w domu. W ręku pomięta kartka z listą startową zawodników. Wyrywa ją wiatr, który wstrzymuje tempo jazdy peletonu. Widz, nieznany widz z małego miasteczka czeka cierpliwie na krótką, wielką chwilę, kiedy kawalkada kolarzy, a za nią długa kolumna rozpędzonych aut, przemknie w tumanach kurzu, zanim zdąży dostrzec, kto prowadzi.
Bezimienny widz na odległej trasie, stojący w ogromnym tłumie takich jak on bezimiennych i cierpliwych ludzi, zawsze skorych do największego entuzjazmu, do podania kubka z wodą, gdy kolarz rozpaczliwie o nią woła, to także jeden z bohaterów tej imprezy.
Bezimienny bohater – cierpliwy i zawsze wierny.
[w:] Bohdan Tomaszewski, Milczące stadiony, Wydawnictwo MON, Warszawa 1961.