[bez tytułu]

Ptakom sznurującym biel nad jeszcze ciepłym dniem
o dniu sznurującym ptaki w jeszcze ciepłej bieli

Szwaczkom wegetującym w ciałach jeszcze ciepłych słońc
o słońcu uciekającym przez szwy jeszcze ciepłych ciał

Snom wyjałowionym ze śmierci przez jeszcze ciepłą stal
o stali smarowanej łojem z jeszcze ciepłych snów

Słowom opłaconym z cła na jeszcze ciepły wiatr
o wietrze wypychającym złość z jeszcze ciepłych płuc

 

 

 

Alina

Alina szła z brzegu, jak to będzie
w ciele jej gorzkie dopełnienie,
jeśli tego rodzaju jasność ci wystarczy.
Jej w poprzek i wzwyż pełznie
czerw, maleńki czajniczek, który
miała blisko dwa tygodnie według planu.

Który miała w kieszeni już, jeśli coś
takiego syna udawałoby z powodzeniem,
powiedzeniem o sobie. Gdy wsypie
przychodzisz w sukurs, musisz iść
jak Alina, cała naprzód, jeśli na coś
podobnego śmierci masz nadzieję.

Który miała w kieszeni już, maleńkiej
biedronce nadepnęła na skrzydło,
jeśli na coś takiego zareagujesz.
Podobną śmierć tej usprawiedliwić
miałby nadzieję, któremu szła
w nadziei podobnej o sobie.

Któremu szła w nadziei się przyglądał
w dalekie, nieznane miejsca, dalekie
miejsca tego strzępy przeglądał, jeśli coś
wiedzieć o nim chcesz pozytywnego.
I nic nie było mniej istotne dla niego, niż jej
caps lockiem na wstążce spisane życzenie.

I nic nie było dostojnego, brak dostojeństwa
monetą był jej, obyś zdechł, skurwysynu,
mówiła mu. Lecz on na wspólnie
podjęte następstwa wypiął się,
że niech wypierdala, mówił,
i świat zostawił ją całkiem tanio.

I nic nie było dostojnego, jeśli na ongi
podjęte zobowiązania chcesz mieć baczenie,
na dobrodziejstwa dwóch godzin,
które z nim spędziła w świetle tego.
Na trawie srebrno malowanej,
że mniej boli, to się nie wydarzyło.

Na trawie srebrno malowanej,
że byłoby jej do twarzy z nią,
szła z brzegu zaciągnąć brzeg
po swojej stronie, jeśli coś
takiego stronę udawałoby z powodzeniem,
powiedzeniem o sobie.

 

 

 

[bez tytułu]

uwierzył, nikt radowanie kazał
uwierzenie, czego mu kazał
nacieranie, czego kazanie czemu
kazanie, przysyłanie mu kogo

czym włożenie uwierania, czymś
czegoś dopełnianie swoim, jego
takiego dopełnianie, każe
na nazwanie większego, zbrojenie

 

 

 

 

 

Odmiana

polscy powstańcy zostawili błoto w przedpokoju
niemieckich patriotów odesłano do domu na kolację
czeczeńskim terrorystom przyśniło się małe stworzonko
z ukraińskimi buntownikami pożegnaliśmy się na peronie
o islamskich ekstremistach mówiono w kuluarach
serbskich fanatyków czesano na wietrze
śląskim separatystom sprzedano kilka taczek narzędzi
polscy terroryści zasadzili jabłoń
ukraińscy partyzanci mieszkali w puszce po kawie
z niemieckimi bojownikami zeszliśmy nazbierać muszli
islamskich bohaterów nauczyliśmy pływać
na serbskich nacjonalistach zbito fortunę
polskim okupantom udało się wejść na schodki
niemieccy terroryści grillowali skrzydełka
z ukraińskimi patriotami przywędrowały koty
katolickich fundamentalistów powitano chlebem i solą
islamscy zbrodniarze założyli płaszcze kąpielowe
polscy zbrodniarze zdrzemnęli się w fotelu
bez niemieckich partyzantów było jakoś smutno
czeczeńskich powstańców rozpoznano na fotografii
ukraińskim oprawcom przypaliła się zupa
dla polskich patriotów przygotowano kanapki

 

 

 

Grzegorz Ryczywolski