Giorgio Rayzacher

Giorgio Rayzacher

Walter znowu zerwał się z kanapy, tym razem udało mu się umknąć przed uściskiem Portera. Próbował dotrzeć do wyjścia, ale on, szybki jak kot, natychmiast się na niego rzucił.

Uderzył go pięścią prosto w twarz. Z nosa pociekła krew, którą ksiądz próbował zatamować rękawem sutanny. Tymczasem Porter ściągnął spodnie i slipy, ukazując ogromnego członka, nieproporcjonalnie dużego w stosunku do reszty ciała.

– Jesteś mój, księżulu. Klękaj.

– Tylko przed Bogiem.

Porter zaniósł się śmiechem.

– Naprawdę? Jesteś gotów umrzeć, byle tylko zachować dziewictwo swojego odbytu? Będzie ci dobrze, obiecuję. Jak wiesz, wielu twoich kolegów czerpie z tego przyjemność, także ci z innych sfer, w samym Rzymie.

Walter patrzył mu prosto w oczy, strach zniknął, pozostała tylko zimna determinacja.

– Zabij mnie…

– Wiesz, że to zrobię, jeśli mnie nie posłuchasz, prawda?

– Tak. Wiem

– Chcesz zginąć jako męczennik? Myślisz, że dzięki temu wcześniej pójdziesz do raju? Za kogo się uważasz, za świętą Marię Goretti?

– Niech się dzieje wola Boga – odparł ksiądz, pogodzony już z nieuniknionym.

Porter podszedł do niego i gdy ich ciała się zetknęły, pchnął go wzwiedzionym członkiem na wysokości brzucha. Ksiądz zaczął się cofać, aż zatrzymały go drzwi do sypialni.

Carlos

Carlos

(…)

Porter zaczął bić go po policzkach, używając członka jak pałki, raz, drugi, trzeci, wiele razy, ksiądz jednak kontynuował modlitwę z zamkniętymi oczami.

Giorgio Rayzacher, Legenda o nerwowym człowieku, przeł. Jacek Drewnowski, Nowa Proza, Warszawa 2007.