Wolontariusze wszystkich krajów, ceńcie się!

Epizod znany, niemniej na wszelki. Tomek Sawyer miał otóż kiedyś pomalować płot, za karę. Drwiących z jego sytuacji kolegów przekonał, że to wcale nie kara, ale przeciwnie, wielka frajda i zaszczyt. Przekonał tak skutecznie, że jęli prosić, żeby im też dał trochę pomalować. Zgodził się, ale za coś. Po niedługim czasie stał się posiadaczem niedużej kolekcji chłopięcych skarbów ? co tam było? Jabłko, jakieś kamyki, cukierki… Koledzy zaś malowali płot z przekonaniem, że oto dostąpili wielkiego wyróżnienia.

Co robił Tomek Sawyer, gdy dorósł? Kontestował system, jak czynił to w dzieciństwie wespół z Huckiem Finnem? Czy też, jako przedsiębiorczy człowiek, gruntował podstawy amerykańskiego kapitalizmu? W każdym razie ze smutkiem patrzę na rzesze młodych ludzi, którzy z zapałem malują płoty dzisiejszego systemu społeczno-ekonomicznego. Ci ludzie zwą się i są określani jako wolontariusze. Jak niegdyś koledzy Tomka Sawyera, wykonują za darmo czyjąś pracę, i jeszcze do tego dopłacają ? czasem, przekonaniami, staraniem.

Spokojnie, trzeba odróżnić pragnienie od pożądania, jak mawiał Hrabalowski stryj Pepin. Poza sytuacjami, powiedzmy, humanitarnymi, gdzie nagle potrzebna jest praca wielu, są i okoliczności zupełnie inne, i o nie mi teraz chodzi. Duże imprezy z takimiż budżetami ? Nowe Horyzonty, Wratislavia Cantans, Europejski Kongres Kultury ? przy których pracuje za darmo mnóstwo młodych ludzi. I znów jestem jak ta żeromska sosenka: siedzę przed miłą dziewczyną za laptopem, kupuję bilet na Nowe Horyzonty, i ani grosik z tego, co płacę, nie pójdzie do jej kieszeni. A przecież, gdyby nie ona, nie miałby mi kto tego biletu sprzedać. Chyba że pan Roman G.? Ale nie wiem. Chcę zobaczyć film, niemniej sumienie mi stuka, że, skoro uczestniczę w takiej sytuacji, to ją w jakiś sposób potwierdzam. Co robić?

Ale może być nieskończenie gorzej: jakiś czas temu przeczytałem, że organizatorzy, za przeproszeniem, Euro 2012 również oczekują na wolontariuszy! No nie, Horyzonty czy Wratislavia to przynajmniej imprezy kulturalne, które nijak same na siebie nie zarobią ? ale piłkarskie mistrzostwa to przecież czysta (choć ja wiem, czy taka czysta?) komercja. Rzekomo wolontariusze są potrzebni do opieki nad kibicami, do informowania ich o mieście i takie tam. He, he, he! Problem jest inny: to ludzie i miasto potrzebują ochrony przed kibicami, nie odwrotnie! A informować przyjezdnych o mieście? Niewątpliwie ta międzynarodowa hałastra nie marzy o niczym innym, jak na przykład o skupionym oglądaniu Muzeum Pana Tadeusza. Wykonawcy pijackich polifonii, posługujący się skalami nie znanymi w historii muzyki ani w przyrodzie, pragną zapewne wybrać się przy okazji do filharmonii…

Wolontariusze wszystkich krajów, ceńcie się!



Adam Poprawa