? Witold, a Polska Turków szanuje? ? pyta nagle Mustafa, więc korzystam z okazji, by odwrócić jego uwagę od Kurdów, ich flag i przywódców.

Opowiadam mu historię o sułtanie, który w czasie zaborów zawsze pytał, czy poseł z Lechistanu już przybył. O Piłsudskim, który darzył Atatürka szacunkiem i przyjaźnią. O polskiej wsi [chodzi o Adampol ? przyp. red.] nad Bosforem, która jeszcze niedawno słynęła z jedynej w Turcji przydomowej hodowli świń. Krótko mówiąc, drogi Mustafo, Polska szanuje Turków jak mało kto.
Mustafa jest szczęśliwy. Kiwa z zadowoleniem głową i mówi, że w takim razie musimy się napić za polsko-turecką przyjaźń.
Później każe sobie opowiadać o mojej podróży. Co tu dużo mówić? Skończyłem studia, spakowałem plecak i ruszyłem z N., koleżanką z roku, stopem z Warszawy do Jerozolimy. Przejechaliśmy całą Turcję, Syrię i Jordanię. Później – pół Izraela. Kłócimy się niemal bez przerwy i każde chętnie by ruszyło w swoją stronę. Ale za dalekośmy dojechali i nie mamy kasy na powrót. Podróżujemy więc w symbiozie: dzięki N. łatwiej złapać stopa, a dzięki mnie jest w miarę bezpiecznie.
Mustafa pyta, czy nie stać nas na pociąg albo samolot. Tłumaczę, że to też, ale że przede wszystkim liczy się przygoda, adrenalina i ludzie, których codziennie spotykamy. Choćby on. Jechał swoją ciężarówką, zatrzymał się, zabrał nas i dowiózł aż tutaj. Teraz siedzimy, pijemy piwo, jest miło. Gdzie indziej spotkałbym kierowcę ciężarówki? A od takich dowiaduję się, o Turcji znacznie więcej nie przed dwa semestry na stambulskim Uniwersytecie Marmara.
Mustafa kiwa ze zrozumieniem głową.
– Tu masz rację. Od kierowcy zawsze się dużo dowiesz. Nikt nie ma tyle czasu na myślenie, ile zawodowy szofer. I wiesz, co ja wymyśliłem?
Skąd miałbym wiedzieć?
– Że wszyscy nas nienawidzą i opluwają. I Wschód, i Zachód.  Wiesz, dlaczego tak jest?
Nie wiem.
– Bo jesteśmy najlepsi. Naj-lep-si! – mówi Mustafa i znowu chce pić za przyjaźń polsko-turecką. – Wy też jesteście nieźli – kiwa z uznaniem głową. – Niemcy są w porządku. I Anglicy. Ale my jesteśmy naj-lep-si. Dlatego ci ajatollahowie nas nienawidzą. – I Mustafa pokazuje mniej więcej tam, gdzie jest granica z Iranem. – Boją się nas. Zazdroszczą. I ci kłamcy też. – Mustafa wygraża w stronę Armenii. Tylko Azerowie mówią, że nas kochają. Ale oni też nas nienawidzą. Bo Azer to takie pół Turka. Gorsza wersja.



[w:] Witold Szabłowski, Zabójca z miasta moreli, Czarne, Wołowiec 2010.