Do kościoła poszedłem pieszo. Brama główna jest otwarta na oścież. Na środku kościoła ? jak przypuszczałem, na katafalku ustawiono zamkniętą trumnę ze zwłokami Pięknej. Mroczna cisza. Milczą organy ? kościół bez ludzi i bez Boga. Usiadłem w ławce, oparłem głowę o pulpit i usiłuję przypomnieć sobie jakąś modlitwę z tych, których kiedyś uczyła mnie moja babcia? A jednak ? ile to już lat ? chociaż mocno wytężam pamięć, żadnej z babcinych modlitw nie umiem sobie przypomnieć;

i kiedy tak uparcie dręczyłem moją pamięć, usłyszałem nagle, tu w tej mrocznej kościelnej ciszy, głos Pięknej, który wypełnił cały kościół, odbijał się echem od ścian i okien; od ambony i ołtarza; od sklepienia i posadzki; docierał do moich uszu zwielokrotniony, pomnożony i wzmocniony ? ale tak wyrazisty, że każde słowo żłobiło w mojej pamięci?



[w:] Ernest Dyczek, Autosja (część trylogii), Wydawnictwo Literackie Kraków-Wrocław, Kraków 1983.