ffffound.com

ffffound.com

FIZJOLOGIO, czego żądasz ode mnie?

Czy chcesz dowieść, że małżeństwo wiąże na całe życie dwoje istot zupełnie sobie nie znanych?

Że żyć – znaczy pragnąć, a żadne pragnienie nie oprze się więzom małżeństwa?

Że małżeństwo jest instytucją niezbędną dla społeczeństwa, lecz przeciwną naturze?

Że rozwód, ten cudowny balsam na niedole małżeństwa, stanie się jednogłośnym żądaniem ludzkości?

Że mimo wszystkich braków małżeństwo jest najistotniejszym źródłem własności?

Że stanowi doskonałą rękojmię bezpieczeństwa dla rządów?

Że jest coś wzruszającego w tym połączeniu dwojga istot dla wspólnego dźwigania ciężaru życia?

Że śmieszne jest żądanie, aby jedna myśl kierowała wolą dwóch jednostek?

Że małżeństwo czyni z kobiety niewolnicę?

Że nie istnieje małżeństwo zupełnie szczęśliwe?

Że małżeństwo ukrywa stek zbrodni i że znane wypadki morderstwa nie są najcięższymi w ich liczbie?

Że bezwzględna wierność jest niemożebna, przynajmniej dla mężczyzny?

Że gdyby dało się przeprowadzić ścisłe ocenienie kwestii, wykazałoby ono, iż zasada dziedziczenia stanowi raczej źródło rozterki niż spokoju?

Że wiarołomstwo sprawia więcej złego, aniżeli dobrego przynosi małżeństwo?

Że niewierność kobiety sięga samych początków społeczności i że to nieustające przemytnictwo nie zdołało naruszyć istoty małżeństwa?

Że prawa miłości łączą dwoje istot węzłem tak silnym, iż żadne prawo ludzkie nie zdoła go przerwać?

Że jeżeli istnieją małżeństwa zapisane w księgach kościelnych, istnieją inne, złączone wolą natury, harmonią lub przeciwieństwem charakterów, jak również własnościami fizycznymi; że zatem niebo i ziemia są ze sobą w ustawicznej sprzeczności?

Że zdarza się spotkać mężów niepospolitych fizycznie i umysłowo, których żony biorą kochanków brzydkich, marnych lub głupich?

Wszystkie te zagadnienia mogłyby, w danym razie, natchnąć do niejednej książki; ale książki te już istnieją, a zagadnienia te dawno przesądzono.

Czegóż  więc chcesz ode mnie, Fizjologio?

[w:] Honoriusz Balzac, Fizjologia małżeństwa, przełożył i wstępem opatrzył Tadeusz Żeleński-Boy, Czytelnik, Warszawa 1957.