ffffound.com

ffffound.com

Za łepka zawsze się o coś tłukłem. Trzepaki, poręcze, znaki drogowe. Jeżeli istniało w obrębie coś podłużnego, a przynajmniej przypominającego rurę czy pręt – nie było zmiłuj. Odgłos odbicia czaszki od okrągłych powierzchni znałem (nomen omen!) na blachę.

Żeby profesjonalizmowi w tłuczeniu zadość się stało – zawsze po bliskim spotkaniu z trzepakiem leciała mi farba. Koleżkowie z piaskownicy nie mogli się nadziwić, jaka jej ilość może wsiąknąć w podkoszulek (biały, za duży, bo po bracie; z formułą jeden na przodzie). A teraz – teraz ilekroć sobie to przypominam – jakimś dziwnym trafem mam przy takiej okazji fleszbek z koncertem Flojdów w Pompejach. Być może dlatego, że ta muzyka wciąż bije po łbie. I kopie tyłki.

Nie wiem, ile razy zdzierałem kasetę VHS z tym koncertem, nagranym przez brachola na jedynce, w nocy. Kilkadziesiąt? Dużo więcej, ale mniejsza o liczby. Chodzi o klimat siedzenia przed wypukłym telewizorem i gapienia się, jak np. Nick Mason w kapitalnym kawałku One of These Days w pewnym momencie wytrąca pałkę (dla niecierpliwych: zobaczyć to można w pierwszym filmie poniżej, w okolicach 4:33) i kapitalnie, na zupełnym luzie, na totalnej właściwie znieczulicy wobec takich niespodzianek – gra chłopak dalej jak gdyby nigdy nic. I jak w takich okolicznościach nie marzyć o zostaniu perkusistą, kiedy będę duży?

Marzyłem. I co? Jestem już podobno duży, a pałki nie miałem w życiu (ani w ręku), bo zawsze tłukłem ołówkami, po czym się dało.

Technicznie rzecz biorąc, koncert w Pompejach należy wciąż do czołówki tego typu zapisów ever. Jazdy kamery, przebitki, kompozycja kadru, praca świateł, struktura fabuły (!), jakość ścieżki dźwiękowej, z której sobie wtedy nie zdawałem sobie sprawy (bo kto by się za łepka czymś takim przejmował?!). I kompletnie upiorny Roger Waters, skowyczący jak pies przy okazji Careful with That Axe, Eugene, ale i jednocześnie grający na basie jak opętany.

Słowem: fleszbek jako żywy. Jak 150.

grz

Wspomniany wyżej, świetny One of These Days i jego kosmiczna pałeczka:

Pełny zapis koncertu (wersja oryginalna, bez komputerowych błyskotek):

Fleszbek to kolejna efemeryda, przegląd takich małych przebłysków z czasów, gdy się było pacholęciem. Przegląd tego, czym się za dzieciaka żyło, czym jarało. Z czasów, do których chciałoby się przetransportować na stopa.