– I pomyśleć – powiedział wuj – że ja się go wcale nie boję.
Podziwiałem go.
– Walczyłbyś z nim? – spytałem.
– Nie, nie walczyłbym z nim. To znaczy, jestem pewien, że ani mnie, ani żadnemu z ludzi takich jak ja Gallesio nie zrobiłby nic złego.
– Ty go znasz?
– Widziałem go kiedyś na jarmarku w Cravanzana. Patrzałem mu w oczy, te oczy, które kiedyś oglądały Gallesia; zaraz jednak podnieśliśmy głowy, gdyż niebo nad Gorzegno znów zaczęło łopotać, jak rozpięte prześcieradło pod uderzeniami wiatru.
Beppe Fenoglio, Dzień ognia, przekład Juliusz Stroynowski [w:] 13 współczesnych opowiadań włoskich, Iskry, Warszawa 1966.
tak przy okazji:
ja pieprze, jak ja nienawidze czysta nienawiscia romana honeta. nikt nie zrobil tyle zlego dla lit.polskiej co on !!!