http://vintage-ads.dreamwidth.org/

http://vintage-ads.dreamwidth.org/

Być może indyk jest czymś tradycyjnym – po prostu tak świętujemy. Dlaczego? Czy pielgrzymi jedli indyka podczas pierwszego Święta Dziękczynienia? To raczej mało prawdopodobne. Na pewno nie mieli kukurydzy, jabłek, ziemniaków ani żurawin, a w dwóch dokumentach opisujących przebieg legendarnych obchodów w Plymouth wspomina się tylko dziczyznę. Możliwe, że jedli dzikie indyki, ale wiemy z pewnością, że indyk stał się obowiązkową częścią programu dopiero w XIX wieku. Zresztą historycy odkryli, że Święto Dziękczynienia obchodzono już wcześniej niż w 1621 roku, tak więc słynny obiad w Plymouth wcale nie był pierwszy. Pół wieku wcześniej osadnicy świętowali razem z Indianami Timucua na terytorium dzisiejszej Florydy. Zebrane dane wskazują na to, że byli to ludzie wyznania katolickiego, a nie protestanckiego, oraz że mówili po hiszpańsku, a nie po angielsku. Jedli wówczas zupę z fasoli.

Załóżmy jednak, że to pielgrzymi ustanowili Święto Dziękczynienia i że jedli indyki. Abstrahując od faktu, że pielgrzymi robili wiele rzeczy, których nie zrobilibyśmy teraz (a my robimy wiele rzeczy, których oni by nie zrobili), dzisiejsze indyki mają tyle wspólnego z indykami z ich czasów, co drób z tofu. Daniem głównym na dzisiejszym  Święcie Dziękczynienia jest stworzenie, które nigdy nie oddychało świeżym powietrzem i widziało niebo tylko, gdy pakowano je do ciężarówki jadącej do rzeźni. Nabijamy na widelce mięso zwierzęcia pozbawionego za życia możliwości rozmnażania się. Do naszych żołądków trafia zwierzę nafaszerowane antybiotykami. Stworzenie o zmodyfikowanych genach. Gdyby pielgrzymi mieli dar przewidywania przyszłości, to co pomyśleliby o naszych indykach? Czy w ogóle rozpoznaliby w nich indyki?




[w:] Jonathan Safran Foer, Zjadanie zwierząt, przeł. Dominika Dymińska, Krytyka Polityczna, Warszawa 2013.