Absurd


Absurd niby oznacza fałszywy ton, dysonans, słowem, definiuje się względem ogólnej harmonii. Ale można go też wywieść z głuchoty ? wtedy oznacza on szczególną niewrażliwość na wszechogarniającą fugę sensu. Czyli świadoma dywersja albo kalectwo ? wszystko jedno, nie lubię tego słowa, zbyt często na nim wznoszono potężne teoretyczne gmachy. Na Absurdzie Istnienia ? na poczuciu ?niezgodnością pomiędzy aktorem a dekoracją? (Camus) ? postawiono na przykład świątynię egzystencjalizmu. Życie jest absurdem, a tragizmem jest, że szukamy w nim sensu. W swojej pierwszej powieści Sartre każe Roquentinowi ?spojrzeć Absurdowi w twarz? ? jakby Absurd nie był czymś pozbawionym oblicza! Roquentin znajduje ?klucz do istnienia? i stwierdza, że ?wszystko sprowadza się do tej podstawowej absurdalności?. Sartre wkrótce swoim zwyczajem winduje to pojęcie na piedestał i stwierdza: l?Absurd c?est l?Absolu? Wszyscy padają na kolana i wznoszą mdłe modły. Gombrowicz niby to szydzi z Sartre?a, ale w sumie się z nim zgadza (?świat jest absurdem i potwornością dla naszej nieziszczalnej potrzeby sensu?). Niby psioczy, że egzystencjalizm jest teoretyczny, że zdradza życie, a potem sam buduje swoje strzeliste konstrukcje. Chce być frantem, a staje się tytanem teorii, Jedi idei.

Podobnie w teatrze absurdu, którego prekursorem chciał być Gombro. Beckett inscenizuje uniwersalny brak sensu w sposób wielce sensowny i za to go kochamy. Naśladujący go Różewicz każe biegać na czworakach Panu z Przedziałkiem, ale wiadomo, że ten Pan ? polska mutacja Pozzo ? obrazuje służalczość okresu błędów wypaczeń. Ionesco przemienia absurd w potoczystą grę paradoksów ? a tam, gdzie odstępuje od tej metody, jak w ?Samotniku?, staje się irytująco infantylny. Mrożek zaś zaprzęga każdy paradoks w służbę reformatorskiej z ducha satyry. A Absurd Wielce Znaczący nadrealistów? Wszystkie te ich wiersze kręcą się w kółko: Miasto, Samotność, Noc, Kobieta ? tasuje się to wszystko jak talię znaczonych kart i wychodzi potem coś jak bohomazy Delvaux. Breton jako przykład superabsurdu podał taki acte gratuite, że ktoś wychodzi na ulicę i strzela do tłumu. Taką scenę nakręcił później Buňuel w ?Widmie wolności?. Tu byli blisko Absurdu-Dynamitu dadaistów. I co? Jak to co? Omboula take biti solounkola tabla tokta tokta takabla taka tak.

H?mda baboula m?balam omba dij omouff pomo ? aouva bschiguo goggo ogoggo a-o-aouma. Absurd to marny ersatz sensu i nic dziwnego, że wygłodzeni absurdyści rzucają się głową w dół, na oślep albo w mistycyzmy, albo w zsekularyzowane wiary, przebrane za utopie społeczne. Robią salto mortale, jak Wat, i lądują po stronie Sensu Absolutnego, przeskakując pośredną sferę sensów niewyraźnych, zamazanych i nieczystych. Albo-albo. Wat w kółko myślał o summie: o kompletnej autobiografii, o nowej Księdze, o syntezie komunizmu. Wyszedł z nihilizmu i chciał wymienić Nic na Wszystko, ale Wszystko okazywało się niezupełne i obracało się Cobądź.


Ladaco

Mój absurd był od zawsze był Czymbądź, Czymkolwiek, Ni-to-ni-sio; dziwne zwierzątko z kraju Dżolibolibo, żywiące się złuszczonym naskórkiem i wielokropkami, pół-pies, pół-hiena, pół-stonoga. Tak, zawsze był przy mnie, bliziutko, siedział mi na ramieniu jak domowy jeżozwierz, jak chomik, jak oswojony szczur, i seplenił mi coś do ucha. Gdy zasiadałem do pisania, słyszałem jego diabelskie podszepty, czasem im ulegałem i wtedy pisałem coś w rodzaju ?szlachta zagrodowa pędzą głową po plac?, ale niekiedy wołałem apage!, a kysz, wtedy milkł i strzygł tylko wąsem, łaskocząc mnie w kark. Tak było od zawsze, ewidentnie. Najstarsze moje zapiski pochodzą z osiemdziesiątego czwartego roku, kiedy po raz pierwszy dopuszczono mnie do domowego Remingtona. Kartka jest całkiem pusta, na samej górze zaś widnieje wystukana majuskułą tajemnicza fraza: ?lata kot ladaco naprzeciw dźwigu. Przypuszczam, że to on mi podszepnął, zawsze przedkładał walor brzmieniowy nad zdrowy rozsądek.

Kiedyś napisałem porządną powieść o młodym człowieku, zagubionym w świecie, powieść bien faite, chwytającą za serce i za intelekt… A on, korzystając z chwili nieuwagi (zająłem się pisaniem książki o Irzykowskim) wgryzł się w rękopis, wyżarł bogate tło społeczne, mojemu bohaterowi pomieszał myśli, pokrzyżował plany narracyjne i zmylił poetyckie tropy. Ruina, po prostu ruina. Żaden wydawca nie chciał tego przyjąć.

Może sprzedam go na Allegro, cena wywoławcza 0 zł., z opcją ?Kup teraz?? Może powinienem wyrzucić wszystkie książki, jakie napisałem, wyjść na podwórko i zrobić stosik z wszystkich naszynopisów, i podpalić? Marznąca w bramie pani Bożenka ogrzałaby sobie przy tym ogniu ręce, zgrabiałe od przekładania rajstop i pończoch.


Ryszard

Kiedyś wyrzucałem książki tuż po ich przeczytaniu, daję słowo. Zostawiałem je na parapecie, pod skrzynką na listy albo obok kontenera na śmieci. Korzystali na tym zawodowi zbieracze makulatury. Raz przeczytałem ?Ivanhoe? ? i wyrzuciłem książkę do kosza na śmieci. Kilka dni później zobaczyłem ją w rękach ulicznego sprzedawcy truskawek i zemdlałem. Od tej pory chodzi za mną Ryszard Lwie Serce w zgrzebnym gieźle łucznika.

Ryszardzie! Zostaw mnie w spokoju! Czemu mnie dręczysz? Czy po to wystawiłem mojego chomikozwierza na aukcję? Czemu naprzykrzasz mi się ze swoją szczurzą twarzą, ze swoim urwanym uchem? Dlaczego milczysz i tylko podkręcasz sumiastego wąsa? Dlaczego twoja zbroja chrzęści w kółko ?akka, akka?? No, powiedz coś, nie patrz tak na mnie, je nus hons pris, wiem, wiem, chodź, pójdziemy do galerii, kupię ci lody, w Cinema City puszczają akurat melodramat, ja się popłaczę, ty się pomiejesz, potem pójdziesz na Rynek, w Sukennicach kupisz sobie ciupagę, rozstaniemy się na zawsze i spotkamy się dopiero w domu, kiedy zasiądę przed komputerem do pisania. Wrócisz, jak zły duch, jak biała myszka… No dobra, niech będzie, razem ruszymy do boju, wspólnie zdobędziemy Graala, i to niejednego… Wskakuj mi na ramię, ruszamy! W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, Enter!



Fot. Kuba Dąbrowski

Fot. Kuba Dąbrowski

Jerzy Franczak, ur. w 1978 roku, prozaik, eseista. Opublikował m.in. zbiory opowiadań ?Trzy historye? (2001) i ?Szmermele? (2004), powieści ?Przymierzalnia? (2008), ?Nieludzka komedia? (2009), tom esejów ?Grawitacje? (2007) oraz dwie rozprawy o literaturze nowoczesnej. Wykłada w Katedrze Antropologii Literatury i Badań Kulturowych UJ. W TVP Kultura prowadzi program o nowościach wydawniczych ?Czytelnia?. Więcej: http://franczak.wydawnictwoliterackie.pl.