ffffound.com

ffffound.com

Nie dziś, to jutro

Stłukł się kieliszek taty w zmywarce.

? Pokaż! ? mówi córka.

? Nie, wiesz, wyjątkowo niekorzystnie się stłukł ? mówi tata.

Ale zawsze lepiej jest wybierać szkła ze zmywarki, niż ze zlewu.

Niewykluczone, że znalazłam sposób, jak bez konieczności wprowadzania parytetów wyrównać reprezentacje płci w życiu społecznym i jak widać nie zrobiłam tego przy zmywaniu. I choć parytety dotyczą tylko wyrównania ilościowego, mój pomysł wydaje się polepszać sprawę również jakościowo.

Widzę to tak: jak wiemy, płodność kobiety gwałtownie spada w okolicach trzydziestki. Podobny statystyczny spadek u mężczyzny następuje tuż przed pięćdziesiątką. Dzięki kontrolowanej bigamii moglibyśmy sprawić, że i przyrost naturalny, i podaż kobiety w życiu publicznym utrzymywałyby się na plusie dodatnim.

Szczegóły? Nawet detale. Para równolatków dobiera się i rozmnaża, grunt żeby przed trzydziestką. Następnie wspólnie wychowują dzieci, oczywiście robiąc jednocześnie te wszystkie rzeczy, które należy wtedy robić, to jest: latając z oseskami na wakacje w tropiki, tarasując wózkami przejścia w modnych knajpach i w ogóle żyjąc, żyjąc!, a nie dając się zamknąć z niekumatym zawiniątkiem w czterech ścianach. Gdy zaś te wkraczają w wiek maturalny, partner znajduje sobie następną partnerkę. Młodszą. Najważniejsze, żeby oboje byli jeszcze w wieku prokreacyjnym. Tymczasem partnerka starsza może zająć się ? a wręcz powinna ? na przykład twórczością literacką. Na przykład polityką. Na przykład filozofią. Potencjalni krytycy tego pomysłu zauważyli chyba bowiem, że ten system, zanim nałoży na kobietę obowiązek prokreacji, daje jej możliwość wykształcenia się a potem nabrania pewnych intelektualnych nawyków, które wystarczy tylko pielęgnować.

Po miesiącu od usankcjonowania takiego modelu przez prawo okazałoby się, że nasz zdrowy rozsądek i poczucie, czym w istocie jest uroda życia, również poszłyby na zaproponowane rozwiązanie. Dlaczego mówię o kontrolowanej bigamii? Bo w sumie trudno podać powód, dla którego para partnerów startowych dla tej konfiguracji miałaby się rozchodzić, gdy partnera dopadnie druga młodość w służbie społeczeństwu, a partnerka dostanie wezwanie ad, w pewnym sensie, astra. Raczej widzę ich wszystkich razem, na jakiejś obszernej werandzie, współpracujących. Mężczyzna podaje swoim paniom tacę z grzankami z poczuciem, że trochę się poświęca ? i jest mu miło.

Kobiety czterdziestopięcioletnie, które w wyniku przyjęcia tego systemu wkraczają rocznikami do, dajmy na to, polityki, też są troszkę znikąd, też na początku robią wrażenie zagubionych i popłakują za domem. Ale przynajmniej mają jakąś klasę.

Justyna Bargielska