[Gruby: dziennik umierania kota]

24.01.2011; poniedziałek

Gruby ma depresję? Czy są antydepresanty dla kotów? Całe weekend przesiedział w garderobie, ściągnął ręcznik z suszarki i uwił sobie gniazdko pod kaloryferem. Jest apatyczny, nie przychodzi, by go głaskać. A gdy przychodzę i go głaszczę, to nie włącza ?traktora?, odwraca ode mnie głowę, jakby mu moje głaskanie było nie w smak. Ma zmierzwioną sierść. Co prawda nigdy specjalnie nie dbał o higienę osobistą, nie bardzo lubił się wylizywać, jeśli już to po przednich łapkach i brzuchu, ale teraz nawet tego nie robi. Porobiły mu się dredy. Nie je. Gdy musi iść do kuwety, idzie z pochyloną głową i podkulonym ogonem. Unika Dżejmsa. Klara proponuje, aby wyizolować mu z otoczenia czynnik depresjogenny, czyli aby skopać Dżejmsa kocimiętką.

Wieczorem: Nie jest dobrze, wróciłem z angielskiego, a Gruby nie przyszedł się nawet przywitać, pokazać. Jutro pojadę z nim do weterynarza.

25.01.2011; wtorek

Byłem z nim u weterynarza. Spędziłem tam trzy godziny. Zbadano mu krew. Wyniki ma w normie, jedynie białe krwinki ma podwyższone. USG także niczego nie wykazało. Dostał kroplówkę i zastrzyk ? antybiotyk ze sterydami o szerokim spektrum. Na wszelki wypadek dostał na kark kropelkę na odrobaczenie. Żadnej diagnozy. Żadnych odpowiedzi. ?Do zobaczenia jutro?, usłyszałem od Wet.

Ledwo weszliśmy do domu, a Dżejms od razu się na niego rzucił. Był wściekły. Przegonił go z dużego pokoju, musiałem interweniować.

W nocy: Jakby lepiej. Gruby się komunikuje. Chodzi po chacie. Przyszedł pod łóżko, dał się głaskać.

26.01.2011; środa

Rano: Ubieram się do pracy. Gruby kręci się po kuchni. Nagle przewraca się pod moimi stopami i obraca się na plecy, całym sobą mówi: ?Głaszcz mnie?, to głaszczę. Mruczy i przeciąga się.

Wizyta u Wet., znów kroplówka i zastrzyk, a do domu pasta witaminowa, która ma zwiększyć apetyt. ?Do zobaczenia jutro?.

Ledwo wchodzimy, a Dżejms przegania Grubego po całej chacie. Wyczuł jego słabość i teraz się na nim znęca. Gruby ma wygryzioną sierść na karku. Zapadła decyzja ? w sobotę Dżejms pojedzie na przymusowe ferie do Krysi.

27.01.2011; czwartek

Nadal nie je. Ale sierść ma jakby ładniejszą?

Dziś znów urwałem się z pracy, by pojechać z nim do Wet. ?Może nie je, bo ma jakąś blokadę, jakieś obce ciało w sobie?. RTG tego go nie potwierdził. Wszystko wyglądało dobrze. Dostał kolejną kroplówkę, a także ?dwa schabowe w płynie?. Potem jeszcze zastrzyk. Do domu kupuję saszetkę karmy w proszku do rozpuszczania w wodzie. ?Do zobaczenia w sobotę?.

Wieczorem: Gruby zawsze lubił kaszkę manną, więc gotuję. Troszeczkę zjadł, ale niezbyt dużo. Dobre i to, se myślę.

28.01.2011; piątek

Kiedyś Gruby się zbuntował i bojkotował suchą karmę Kitekat. Dlatego wracając z pracy do domu, zrobiłem sobie wycieczkę po sklepach i kupiłem 5 rodzajów różnej karmy. Nic z tego. Nie był zainteresowany żadną z nich. Dlatego wieczorem karmienie za pomocą strzykawki.

29.01.2011; sobota

Przedpołudniem: Wizyta u Wet. Kolejne zastrzyki, próba karmienia na siłę. Nic z tego. Gdy w domu wyciągnąłem go z nosidła, był cały mokry, zsikał się. Pewnie przez te wszystkie szczekające psy, które niecierpliwie czekały w kolejce.

W ciągu dnia: Nosiłem go na rękach, niczym małe dziecko, mówiłem i przekonywałem do jedzenia. Wieczorem zauważyłem, że wyjada chrupki z miski, ale tylko jednego rodzaju, takie żółte, kwadratowe z karmy Whiskasa, dlatego wysypuję całe opakowanie i wybieram te właśnie. Daję mu. Prawie wszystkie zjadł.

Dżejms pojechał ?na wieś?, więc Gruby spokojnie może sobie chodzić po pokojach, bez lęku, że zaraz Dżejms go zaatakuje i przegoni do garderoby.

30.01.2011; niedziela

Rano poszedłem do sklepu, by kupić kolejne opakowanie Whiskasa. Wybieram żółte chrupki i wsypuję do miski, coś tam sobie podjada. Dobrze, dobrze, tylko tak dalej?

31.01.2011; poniedziałek

Dzwonię do Wet. Mówię, jak jest. A pan Wet., że fajnie, że zaczął już trochę jeść, że w takim razie widzimy się jutro. Gdy wróciłem do domu, Gruby znów jest przybity. Wieczorem znów karmienie za pomocą strzykawki.

01.02.2011; wtorek

Pan Wet. jest zdziwiony regresem. Ważę Grubego, schudł masakrycznie, jakieś 3 kg, teraz waży 6,20 kg. Wet. decyduje się kolejny raz zrobić USG. Okazuje się, że jest płyn w otrzewnej. Nakłucie i próbka jest ?charakterystyczna?. I już nie ma wątpliwości, to FIP, czyli zakaźne zapalenie otrzewnej u kotów. Przestaję rejestrować, co mówi do mnie pan Wet. Pewnie dlatego wyciąga grubą księgę i karze mi przeczytać jedno zdanie z ostatniego akapitu: ?W końcowym stadium choroby zaleca się doradzić właścicielowi kota eutanazję zwierzęcia?.



{?}

07.02.2011; poniedziałek

Od dzisiaj nie ma Grubego, właściwie Apolla.

Apollo, tak mu dałem na imię, gdy pod koniec września 2008 przygarnąłem go.

08.02.2011; wtorek

Został pochowany ?na wsi?, w ogródku obok szopki z narzędziami; kiedyś w tym miejscu postawię altankę.



Maciej Gierszewski