Świadome androidy
Dziś nie czytającego, a oglądającego.
Ponieważ w zapowiedziach kinowych mieliśmy ostatnio sequel Łowcy androidów z roku 1982, postanowiłem przypomnieć sobie ten dawny, sławny film Ridley’a Scotta.
W konwencji fantastic noir, którą tradycję ma kontynuować następca.
Akcja filmu dzieje się w roku 2019, a zatem już za dwa lata.
Jak zatem – oczami twórców Łowcy androidów – będzie wyglądał nasz świat już za kilkanaście miesięcy?
I tak:
– niebo przeszywać będą pojazdy latające, które, jak należy sądzić, zastąpią niebawem nasze poczciwe samochody,
– będziemy dysponować superrobotami do prac pozaziemskich, z czego wnosimy, że kolonizacja przestrzeni kosmicznych postępuje szybko i konsekwentnie (owe quasi-ludzkie roboty to tytułowe androidy, zbuntowane w końcu przeciw swym konstruktorom, ponieważ ich wspaniałe możliwości produkcyjne okupione są dramatycznie krótkim i ściśle określonym czasem życia – 4 lata i ani minuty dłużej),
– analizując pewną fotografię łowca Rick Deckard (w tej roli Harrison Ford) wydaje RZUTNIKOWI komendy głosowe, a ten terkocząc mozolnie kadruje zdjęcie,
– spostrzegamy wszechobecną reklamę komputerów Atari (typowy product placement), co teraz nieco bawi, bo atari nie wyszły poza strukturę ośmiobitową i zakończyły żywot w połowie lat 80. po ekspansji pecetów rodem z IBM.
Itd. itp.
Owa mieszanka wizji silnie progresywnych (ta kolonizacja Kosmosu!) i z dzisiejszego punktu widzenia zjawisk anachronicznych jest typowa dla wszelkiego rodzaju filmów z pogranicza science ficton.
Otóż możemy sobie wyobrazić coś, co jest zbliżone do obiektów z naszego świata, ale nie potrafimy przekroczyć (w literaturze, filmie) pewnego progu, bo to już zadanie dla Jobsów, Bransonów, Musków i innych wizjonerów Cywilizacji (oczywiście pomijam czarne skrzynki cudotwórcze i magiczne różdżki). Nie potrafimy też przewidzieć kierunku rozwoju naszego świata (np. eksploracja Ziemi vs. podbój Kosmosu), a to z kolei jest wynikiem niepewnej wiedzy nt. polityki, ekonomii.
Jednym słowem, lepiej przykrywać wszystko oparami, mgłą, rozmywać, filtrować kadry, bo wtedy łatwiej udać, że to naprawdę PRZYSZŁOŚĆ.
***
Film broni się przy tym znakomicie; jego emocje, nastrój, ideologia nadal uderzają nas z całą mocą. Bo sztuka to ekspresja, nie przekaz.
A oto kilka słynnych tekstów wypowiadanych w Łowcy.
Ciekawe doświadczenie, żyć w strachu, czyż nie? Tak właśnie czuje się niewolnik.
Quite an experience to live in fear, isn’t it? That’s what it is to be a slave.
Gdy jeden z androidów umiera na dachu, wypowiada słowa, wypuszczając białego gołębia:
Widziałem rzeczy, którym wy ludzie nie dalibyście wiary. Statki szturmowe w ogniu sunące ku ramionom Oriona. Oglądałem promienie laserów błyszczące w ciemnościach blisko wrót Tannhausera. Wszystkie te chwile znikną w czasie jak łzy w deszczu. Czas umierać.
I’ve seen things you people wouldn’t believe. Attack ships on fire off the shoulder of Orion. I watched C-beams glitter in the dark near the Tannhauser gate. All those moments will be lost in time, like tears in rain. Time to die.
Androidy uzyskujące świadomość są także bohaterami znakomitego serialu Westworld wyprodukowanego przez HBO i wyemitowanego w tej stacji pod koniec 2016 r.
Oparty na pomyśle z lat 70. opowiada o parku rozrywki, w którym androidy pełnią rolę gospodarzy („hostów”). Park pierwszego sezonu zlokalizowano na Dalekim Zachodzie, sezon drugi zapowiedziano na rok 2018 r. Nie wiemy, dokąd przeniosą nas scenarzyści serialu.
PS
Jedynym może autentycznym pisarzem-prorokiem był Stanisław Lem, którego Kongres futurologiczny antycypował późniejszy świat w sposób do dzisiaj mnie zadziwiający.
Ryszard Lenc, lipcową niedzielą 2017 r.