madfuture.com

Anty-Chomsky albo Metafora

Odcinek I. Konio co?

 

Niedawno przez ekrany kin studyjnych przemknął film pod tytułem ?Is man who is tall happy??, przetłumaczonym na nasze jako: ?Czy Noam Chomsky jest wysoki, czy szczęśliwy??.

Jak zwykle bywa z polskimi tłumaczeniami filmowych tytułów (sławne rekinowe ?Jaws? jako dentystyczne ?Szczęki?; co niezmiernie śmieszyło Zygmunta Kałużyńskiego) i tym razem powstał knot, który nijak nie oddaje sensu oryginalnego zdania oraz idei w nim zawartej, za to szybko informuje widza, że to sławny Noam Chomsky jest bohaterem filmu.
Jest to nazwisko, które coś przecież mówi młodemu, inteligentnemu widzowi, do którego dystrybutor kierował obraz (i słusznie, na seansie oprócz mnie były cztery panny mniej więcej 17- 18-letnie). (Na końcu tych Zapisków wyjaśniam, o co chodzi z tym nieszczęsnym zdaniem).

Film Michela Gondry?ego jest rodzajem rozmowy z Mistrzem, ilustrowanej gęsto animacjami reżysera. Kamera terkocze, Gondry pyta (często naiwnie, czasem nieporadnie), Chomsky cierpliwie odpowiada, wyjaśnia, snuje swą opowieść jakby trochę obok pytań.
O swoim dzieciństwie, o inspiracjach, o rozumieniu języka, fascynacji językiem, jego zadziwiającym uniwersalizmie. Ciekawy eksperyment formalny, który mnie akurat nie przekonał. Nie o tym filmie jednak chcę dziś pisać, ale nazwisko Chomsky?ego przypomniało mi pewną lekturę.

George Lakoff to wybitny przedstawiciel tzw. językoznawstwa kognitywistycznego, które rozwinięte zostało (poczynając od lat 70. ub. wieku) w opozycji do tradycji transformacyjno-generatywnej Noama Chomsky’ego et cons. Według starego mistrza język można wydedukować (opisać go w sposób ZUPEŁNY), stosując pewne przepisy, schematy, matematyczne algorytmy. Oznacza to, z grubego grubsza, że wszystkie poprawne zdania w danym języku można wyprowadzić („wygenerować”) przy zastosowaniu słownika, gdzie owym algorytmem jest gramatyka (zespół reguł).

Okazało się wszakże, że język wymyślony przez Chomsky’ego i ludzi jego szkoły jest tworem ubogim, kalekim, odległym od rzeczywistego, tak jak nasze Słońce od centrum Galaktyki (wybaczcie tę METAFORĘ). Fakt faktem, język teorii standardowej nie opisywał, bo opisać nie mógł, takich na przykład zjawisk jak właśnie metafora. Chomsky tak naprawdę zajmował się językiem „bazowym”, idealnym, w którym nie było miejsca na takie dziwadła, jak metafora, metonimia, nie było miejsca na wszelkie wynaturzenia, odstępstwa, które są tak naprawdę jego immantentną częścią. One są tym językiem także, a może są nim przede wszystkim. Czym zatem jest metafora i dlaczego uwaga Lakoffa i innych skupiła się właśnie na owym językowym konstrukcie? O tym napiszę już po Nowym Roku, a tymczasem?

 

Do siego roku życzy Wam i sobie

Czytający-w-Niedziele-RL

 

PS

A co ze zdaniem (angielskim), które jest oryginalnym tytułem filmu Gondry?ego?

Mamy takie zdanie wyjściowe:

Man who is tall is happy.

I oto każde małe dziecko, dla którego angielski jest językiem natywnym, na polecenie utworzenia zdania pytającego, INTUICYJNE POPRAWNIE przesuwa DRUGIE is na początek, budując zdanie:

Is man who is tall happy? (ok)

Nie przesuwa PIERWSZEGO is I nie pyta w ten sposób:

Is man who tall is happy? (składnia bez sensu)

Według Chomsky?ego takie właśnie INTUICYJNIE DOBRE konstrukcje dowodzą uniwersalizmu posługiwania się językiem (już u całkiem małych szkrabów, już na etapie, powiedzmy, uczenia się albo lepiej: wchłaniania języka). Trudno w tym akurat miejscu z Mistrzem się nie zgodzić.