– Ale ja nie chcę tu stać!
Pani z torbami zaśmiała się smutno.
– Nikt nie chce Stać w Kolejce. Ale Stoimy całe życie.
Mieli parasole na wypadek deszczu i śniegu. Mieli torby z jedzeniem i piciem. Sypiali na stojąco. Pod ścianą po prawej, przed bramą, widział szereg pokurczonych, przysypanych śniegiem figur. Byli to Stacze, którzy zakończyli swoje życie w Kolejce. Wyrwano ich po śmierci z Kolejki razem z płytami chodnikowymi i korzeniami, które zapuścili, które zapuścili poprzez płyty wgłąb ziemi. Korzenie rozchodziły się oddzielnie od każdej stopy. Adaś rozwiązał lewy bucik i spróbował wyjąć z bucika nogę. Też mu się nie udało.
Stacze mieli stopy po dwakroć większe od zwykłych stóp. I dłuższe ręce obciążone torbami. Stali w milczeniu. Czasami tylko przekazywali sobie półszeptem tajemne hasło lub zaklęcie. Okręcali wtedy w miejscu tułów, nie obracając głowy, i mówili za siebie. Kolejka szumiała jak drzewa w lesie.
– Proszę pani, proszę pani, a co tu sprzedają?
– Przecież widzisz, że sklep jest zamknięty.
To prawda. Sklep przyznawał już na szyldzie: SPAŁEM.
[w:] Jacek Dukaj, Wroniec, Wydawnictwo Literackie 2009.