Libreville, Gabon. Błąkam się po bazarze, bo muszę kupić czystą koszulę. Wszystkie w plecaku przepocone i brudne, a dziś ważne spotkanie. Przymierzam. Zdecydowanie za duża. Pytam, czy są mniejsze. Mówi, że nie ma.
Hiszpania – ale już przecież „czuć Afrykę”. Ceuta – ale już „jak w Maroku”. Tłum na granicy – „stratują’. Maroko – „jądro ciemności’. Dwadzieścia taksówek – „dwieście taksówek”. Kierowca bez zęba – „kierowca bezzębny”. Głośne radio – „ogłuchliśmy”. Miasto białe – „śnieżnobiałe”. Ciasnota – „nie przebrniesz”. Pusta