Znajomym powiedziałem, że mam pracę w Miami, gdzie będę uczył pisania scenariuszy filmowych emerytowanych maklerów. Nikt się nie zdziwił, co dobrze świadczyło o zaufaniu do moich umiejętności. Nie dała się nabrać tylko moja trzecia żona, którą przypadkiem spotkałem przed domem. Kiedy wysłuchała wiadomości o mojej nowej pracy, zamiast cieszyć się ze względu na alimenty, nazwała mnie odjechanym szajbusem. Kiedy delikatnie zwróciłem jej uwagę, że to chyba pleonazm, wściekła się i wyzwała mnie od ześwirowanego pierdolca. Długo nie mogłem się uspokoić. Za karę nie wymienię nawet jej imienia, aby nie trafiła do literatury.
[w:] Andrzej Bart, Pociąg do podróży, Noir Sur Blanc 1999.