Góra

Góra

Skoro już uparliśmy się oniemieć, przysłano mnie/ by unaocznić to państwu (?Wrocław?). Gdzie usłyszałem to po raz pierwszy? Chyba z ust samego Góry podczas któregoś z wrocławskich turniejów jednego wiersza (kto widział, ten wie, o jakiego typu performensie mowa w przypadku tego autora), gdzie przysłuchiwałem się mu, skitrawszy się (jak typowy, zaśniedziały student polonistyki) przy ścianie, w szczelnym półmroku. Usłyszałem, i właściwie od razu pojąłem, że się go nie pozbędziemy, że z nim nie pójdzie gładko. I nie poszło. To dla mnie wciąż jedna z bardziej charakternych fraz, na jakie natrafiłem, przedzierając się przez dziesiątki tomiszczy młodszych roczników, bawiących się w poezję. To dla mnie wciąż jedna z bardziej charakternych postaci, które to robią.

Teraz okazuje się, że było warto. Skoro Konrad Góra nie przyszedł do WARTO, to wrocławska nagroda kulturalna w kategorii literatura musiała przyjść do niego. I przyszła. Należało ci się jak jasny gwint, Konrad.

grz