Znów kopniak z półobrotu? Lepiej. W poprzednim odcinku Żanklod za pomocą kopanej dialektyki rozkminiał (w arcydziele Podwójne uderzenie, 1991), co oznacza Lacanowska faza lustra, walcząc ze swoim bratem bliźniakiem o falliczne trofeum w postaci takiej jednej blondi. W tym odcinku zaś znów motyw brata się przewija. Znów brać jest na tapecie. Ale ździebko w innym sztafażu.
Lyon od lat służy w legii cudzoziemskiej. Pewnego dnia dowiaduje się, że jego brat parający się handlem narkotykami padł ofiarą zbrodni, został oblany benzyną i podpalony – czytamy na filmwebie o Lwim sercu (1990) i od razu przeczuwamy co tu się święci. Van Damme plus Legia Cudzoziemska, plus zwęglony brat? To oznacza jedno: Żanklod musi zaprowadzić porządek. Ale gdzie podział się jego osławiony rasizm? Gdzie konflikty rasowe, przewijające się w każdym z filmie z Żanklodem, który zawsze w roli Białego Wojownika wymierza sprawiedliwość tym, którzy sobie na to mniej lub bardziej zasłużyli, bo być może po prostu innego koloru skóry byli? – spytacie. Spokojnie.Wszystko na swoim miejscu. Żanklod się nie obija. Obijani są inni.
Bo już w pierwszym filmie widać jego filozofię, kopiącego myśliciela (a na pewno: mściciela), uzmysławiającego czarnoskórej subkulturze , że to jednak on jest decydentem, że to w ręku jego jest wiejadło, że to on rulez. (Bo jak mówi Biblia Wujka: A jego wiejadło w ręce jego i wyczyści boisko swoje i zgromadzi pszenicę swą do gumna, plewy zaś spali ogniem nieugaszonym). Trochę się żeśmy tu zapędzili, prawda? Bo Żanklod jednak żadnym tam Wujkiem, jak widać poniżej, mógł się nie sugerować.
LEGIA CUDZOZIEMSKA NIE PRZEBACZA! Głosi plakat Lwiego serca. Nie przebacza też Żanklod, lecz i miłosierny być potrafi, nie doprowadzając do ostatecznego rozbryzgu. Wypada więc tylko wznieść toast za powodzenie akcji odwetowej Żankloda. Wznośmy: Sumsum kołdra, jak to kiedyś kumpel mój rzekł przy jednej z degustacji. Sumsum, Żanklod!
Poniżej zaś finałowa walka, w której z nieznanych przyczyn, wszyscy mówią – i nawalają się – po niemiecku.
Poprzednie Żanklody tutaj.
Emil Milewski