małe piekiełko
ktoś rzuca: koniec dnia jest niedaleki
staruszki rozkładają w oknach poduszki i liczą plamki krwi
na koszulce bezdomnego, wątłe ciało kloszarda nurkuje w asfalcie
w poszukiwaniu złota, zostanie tak do ciemnej nocy
a wczesnym rankiem, na trawniku przed kamienicą,
znajdą je zapite na amen.
chłodniej
tutaj jest zawsze chłodniej
pozwolisz, że zostawię ciebie za oknem
i odwrócę nocną lampkę, popatrzę na ścianę
o czym myślisz gdy patrzysz na mnie zasypiającego, który właśnie nerwowo
przewrócił się na bok?
niech małe piekiełko zrobi się tobie na twarzy
podeprzyj podbródek, aż przyjdzie dzień
następny, aż rzeczy poprzestawia, miejscami dotkliwie
i dźwięk będzie nieznośny w tym pustym pokoju
ale ty go nie usłyszysz
i nie oderwiesz wzroku
moje ciało nie jest tu po to
żeby zakumplować się z twoim