Terapia

Po wakacyjnej przerwie raczej o pisaniu, nie o czytaniu.
Pomysł, by dla pensjonariuszy turnusu centrum rehabilitacji pewnej neurochoroby (ani literatów, ani nawet osób o pisarskich skłonnościach, poza 2-3 przypadkami) zorganizować warsztaty literackie przyszedł mi do głowy parę lat temu (sam bywam klientem ośrodka). Od pomysłu do realizacji czasem długa droga. Koniec końców? Przygotowałem program ?Warsztaty Literackie Born(e) to Write 2015? i na Facebooku, na miesiąc przed rozpoczęciem turnusu, pojawiły się notki o literaturze, o pisaniu. I zaproszenie do prób literackich. Prawdziwe warsztaty rozpoczęły się już w centrum. Kilku spotkaniom towarzyszyło układanie wierszy i wierszyków oraz zbiorowe pisanie opowiadania kryminalnego. Parę osób przygotowało krótkie rozprawki o literaturze. Koroną był Grand Slam Literacki.

Opowiadanie pisało dziesięć osób, po parę stron, kolejno, niektórzy siadali do pisania kilka razy. Osoba, która aktualnie ?trzymała pióro?, mogła decydować o kierunku rozwoju akcji, wpływać na wygląd, charakter bohaterów itd. Cały czas trzymałem wodze mocno w ręku, w momentach przełomowych zwoływałem naradę i demokratycznie podejmowaliśmy decyzje. Chciałem przekonać uczestników, że pisanie prozy nie jest sztuką czarnoksięską, że wymaga pomysłu, ale też przygotowania, konsekwencji, zwyczajnego uporu.

Pisano też wiersze. Raczej wierszyki, zabawne, lekkie, czasem purnonsensowe. Dedykowane personelowi, koleżankom i kolegom z turnusu, miejscu, w którym przebywaliśmy, różnym wydarzeniom. Były więc limeryki, lepieje i moskaliki, prawdziwą furorę zrobiły groteskowe epitafia. Były też udane próby napisania haiku, akrostychy, apostrofy, brachycolony, nawet 13-zgłoskowiec.  Mam nadzieję, że udało pokazać urodę, wyjątkową ?giętkość? naszego języka, widoczną dobrze w drobnych formach poetyckich (niskie ukłony dla Probierczyka).

Okazało się, po raz kolejny, że choroba nie musi oznaczać zniszczenia wyobraźni i pogrzebania radości życia. Medium była tu literatura, w wersji kreacyjnej (proszę zajrzeć na FB, by przekonać się o jakości małych form poetyckich pisanych przez kursantów:

https://www.facebook.com/events/369360313267721/.

Podobne rezultaty daje malowanie, rzeźbienie, dekupażowanie, fotografowanie. Pisanie wędruje bardziej męczącą drogą. Gra na skrzypcach byłaby jednak jeszcze trudniejsza?

Jeszcze dwie sprawy.

Nie ma pisania bez czytania. Tę prawdę rozsiewałem (z jakim skutkiem?) cały czas.

Każdy nosi w sobie poetę. Źle jednak, jeśli moderatorzy różnych www dozwalają na publikację utworów o niskiej wartości artystycznej. Pisać bowiem można i trzeba, ale nie wszystko musi wychodzić za próg. Przykłady można mnożyć. Ale nawet osoby dotknięte poważnymi przypadłościami neurologicznymi piszą piękne wiersze. Na pomysł przeprowadzenia warsztatów poetyckich z osobami chorymi na Alzheimera wpadł w 2004 roku Gary Glazner, amerykański spoken wordowiec; tu strona Alzheimer Poetry Project:

http://www.alzpoetry.com/.

Trzeba zatem wskazywać dobre drogi, choć niekoniecznie te najłatwiejsze. Tylko tyle.

Ryszard Lenc

Czujecie już jesień? Widzicie te pierwsze żółkniejące liście? Babie lato? Tam gdzie jedni mają wciąż lato, innych otacza już jesienna cisza.