Obsceniczny, czasem wulgarny

Ale bywa też delikatny, liryczny. Gdy pisze o swym uczuciu do Lesbii albo do? Juwencjusza. Gdy mówi, że kocha lub skarży się, żali, że ona/on już nie. Jest subtelny, gdy układa pieśni weselne, spisuje historię warkocza Bereniki czy tragiczne dzieje Attysa. Ale często jest dosadny, wali wprost. Nie bułka przez bibułkę.
Katullus, poeta doby końca rzymskiej republiki. Niewiele o nim wiadomo. Że mieszkał w Rzymie, ale też podróżował po Italii, jeździł do Bitynii (Pont, Morze Czarne), że stracił brata, miał kilku przyjaciół i wielu wrogów (w tym Cezara i jego otoczenie), że umarł młodo. Z niego potem Marcjalis, Propercjusz, może Owidiusz, ale raczej nie Horacy czy Wergiliusz. Ta obsceniczność niektórych (wielu) jego wierszy była powodem, że ledwo-ledwo prześliznął się przez szczeliny Historii Literatury i tylko szczęśliwemu przypadkowi (jak zwykle nieoczekiwane odkrycie) zawdzięczamy, że się uchował razem ze swoimi ponad stu wierszami. W czasach czujnej moralności krojony bezlitośnie, a jeśli już tłumaczono jego obsceny, to rżnięcie męskiej kurwy w dupę przekładano jako ?klapsy wymierzone przyjacielowi?.
A teraz jest Katullus bez cenzury. W 2013 roku wiersze poety ukazały się w wydawnictwie Homini. Tego full Katullusa mamy w tłumaczeniu Grzegorza Franczaka (90%) i Aleksandry Klęczar, która też książkę okrasiła obszernym wstępem i komentarzami.
Ale miało być wulgarnie i obscenicznie. Voil?.
Słynny wiersz (c.) 16. Zwróćcie uwagę na programową deklarację:

Poeta winien być zbożny i czysty
i na tym koniec ? wiersze być nie muszą.

Zerżnę was w dupę i w mordę, do bólu,
cioty pieprzone ? Aureli, Furiuszu!
Czytając moje pikantne wierszyki
wyrokujecie, że jestem bezwstydny?
Poeta winien być zbożny i czysty,
i na tym koniec ? wiersze być nie muszą.
Bo wiersze są wtedy wdzięczne i dowcipne,
jeśli pikantne i nieco bezwstydne,
żeby umiały zbudzić śpiące zmysły
nie tyle chłopców, co włochatych starców,
którym się nie chce już robić lędźwiami.
Gdy o całusów czytacie tysiącach,
zaraz mi członka bierzecie pod lupę?
Wsadzę wam w mordę i zerżnę was w dupę!

Z krótkiego cyklu adresowanego do niejakiego Gelliusza:
c. 80
Cóż rzec mam, Gelliuszu, o różowych wargach,
co śnieżnej zgoła nabierają bieli,
gdy rano wychodzisz lub coś cię z letargu
leniwej sjesty podrywa z pościeli?
?Nie mam pojęcia? ? odpowiesz. Wieść niesie,
że co chłop ma w kroku, to possać ci chce się.
Prawda! Świadkami zmęczenie lizanta
i osiadła na wargach ubita śmietana.

Smakowicie o Cezarze:
c.57
Dobrana para męskich kurwiszonów:
pedzio Mamurra i Cezar zboczeniec*.
Nic w tym dziwnego: obydwaj splamieni,
jeden po rzymsku, drugi po formiańsku,
a plam tych żaden nie wywabi proszek.
Para bliźniaków, maniacy bezecni,
w jednym łóżeczku, a obaj uczeni,
wiedzą jak cudzym żonom zrobić dobrze,
wspólnicy w szrankach do każdej dupencji:
dobrana para męskich kurwiszonów.
——————————
*o upodobaniach Cezara śpiewali jego legioniści (rl)

I na koniec sławny wielce wierszyk o wróbelku:
c. 2
Wróbelku mojej najdroższej klejnocie!
Z tobą pieszczoty i z tobą igraszki,
gdy cię przygarnia, gdy dłoń ci podaje,
ty jej paluszki dzióbkiem ranisz co dzień.
Tak zawsze, kiedy moja upragniona
zechce figlować z tobą, dla pociechy ,
choćby najmniejszej, w smutku i strapieniu.
Troska ? jak płomień ? gaśnie, ukojona!

Gdybym mógł sercu tak ulżyć w tęsknocie
i z tobą radośnie tak igrać ? jak ona!

(A teraz przeczytajcie wiersz po raz drugi i podstawcie sobie wróbelek -> penis.
Nie ma jednak zgody co do intencji poety).

rl, wakacyjnie, 2016 r.