Dziś nie czytam
te Święta zwykle przygotowywałem tekst z Bożym Narodzeniem związany.
Kto to Zdarzenie opisał, a kto nie i dlaczego (dwóch Ewangelistów – tak, dwóch – nie). Kim mogli być magowie, czy Gwiazda Betlejemska naprawdę nad Betlejem (Judeą) świeciła. A może to Nazaret w Galilei było miejscem urodzin Jezusa; Nazaret, gdzie potem dorastał, uczył się i pracował wraz z ojcem. Czy tekton to cieśla w naszym rozumieniu tego słowa, czy po prostu robotnik budowlany i raczej kamieniarski. W jakiej rodzinie przyszedł na świat. Miał braci i siostry, czy tak jak chce Kościół Katolicki – kuzynów i kuzynki. A jak to było z tym Niepokalanym (w sensie dziewictwa) Poczęciem. Owa „dziewica” to Dziewica czy zwyczajnie młoda dziewczyna, Panna. Jak należy odnieść się do historycznych faktów Bożonarodzeniowych przywołanych w Ewangeliach. Na przykład Kwiryniusz i jego spis. Wtedy czy może później. Albo Herod i straszna rzeź niewiniątek. Ile jest zmyśleń (często w dobrej wierze) ludzi piszących o życiu ich Pana, a ile prawdy. Czy o Jezusie da się w ogóle coś powiedzieć poza tym, że Go ukrzyżowano pod Ponckim Piłatem (Tacyt).
Czy zatem wszystkie opowieści o Jego życiu, a w szczególności o narodzinach, to zwykłe fantazje? Wrogowie Kościoła zakrzykną – brednie! Tego Kościoła przyjaciele odpowiedzą – „aproksymacje”. Czy jakiekolwiek słowa, wersy Mu przypisywane mogą być uznane za autentyczne? Co nam daje wieloletnia, żmudna dekonstrukcja tekstów ewangelicznych i Protoewangelii? Co otrzymujemy w warstwie faktograficznej, a co nas przybliża w rozumieniu myśli Jezusowych?
Gdzie kończy się Nauka, Udokumentowana Wiedza (o ile istnieje), a zaczyna Wiara? Czy da się je połączyć, pogodzić? I tak dalej i dalej.
Parę lat spędzonych z Jezusem, Pawłem, Ewangelistami, wędrowanie (na kartach książek i mapach) ścieżkami Galilei, nadmorskimi i pustynnymi szlakami Judei, brukowanymi drogami wiodącymi do Rzymu i z Rzymu wybiegającymi. Lektury z Epoki. Godziny, dni z filozofami, wyznawcami i przeciwnikami, poetami, historykami, lekarzami Wówczas żyjącymi. Godziny, dni z historykami, myślicielami, teologami Epokę opisującymi, roztrząsającymi po latach.
Ciąg dalszy nastąpi. Ale dzisiaj nie. Dziś tylko myśl krótka o smutnym, nagłym kresie życia ludzi młodych, usiłujących świat wywrócić na nice. I takich, którzy pragnęli wrzucić go na inne tory.
O dwudziestoparolatkach. O trzydziestolatkach.
Jezus i Budda.
Ale też Jim Morrison, Jimmy Hendrix, Jean-Michel Basquiat, Janis Joplin, Arthur Rimbaud.
Herezje jakieś piszę, stawiając ich obok siebie? No, tak mnie naszło.
Dobrych Świąt.
Ryszard Lenc, grudzień 2017