Z Ewą Olejarz o jej trzeciej książce rozmawia Ewa Jarocka.

  1. Ewo, skąd się wziął Twój talent? Opowiedz mi, jak się rozwijał, z czym musiałaś się zmierzyć, z czego zrezygnować, by dojść do miejsca, w którym jesteś. Chcę zrozumieć, jak się twórczo zmagałaś, przeobrażałaś, i jakie jeszcze masz plany poetyckie. Chcę wiedzieć wszystko o Twoim procesie twórczym odbywającym się w umyśle. No właśnie, w umyśle, a może w sercu? Pod sercem, gdzie nosisz poezję?

Jaki talent, Ewo? Nie wiem, jak się rozwijał, z czym się zmagał, dokąd doszedł. Nie wiem, w którym miejscu jestem. Nie zmagam się z talentem, bo go nie czuję, bo go nie widzę, czyli go nie ma. PROCES TWÓRCZY W UMYŚLE? W jakim umyśle? Jaki proces? Jaki twórczy? To coś, co nie wiem co to, czym to jest, płynie raczej niż siedzi w jednym miejscu, tam-tam. To coś czego, nie ma, z krwi jest, z krwi i chyba też nosi się pod skórą, synapsą?

Nie mam planów poetyckich, bo nie planuję. Z buta będzie. Teraz piszę sztukę. Drugą.

  1. Chciałabym wiedzieć, jak pracujesz, jak to wygląda fizycznie. Czy może siedzisz zamknięta w domu i piszesz wiersze, czy wychodzisz do ludzi, a kiedy wpadniesz na pomysł lub ktoś Cię zainspiruje, wybiegasz do toalety, żeby to zanotować? Nosisz ze sobą dyktafon lub notesik na ciekawe frazy? A może masz świetną pamięć? I następnego dnia potrafisz powtórzyć pomysł, który ci przyszedł do głowy przed zaśnięciem?

Pracuję wieczorem i nocą. Do rana. Rano. Po południu. Fizycznie to wygląda tak, jak u pewnej Zochy, bohaterki książki, którą lubię, którą baaardzo lubię, a leci to tak: ?O tej samej porze Z odrywa palce od klawiatury i zaciska je na skroniach. Trzecia po południu. Nic dzisiaj jeszcze nie jadła, nie czuje głodu. Po minucie ekran jej laptopa zasnuwa się czernią. Z nie zmienia pozycji, nie zamyka oczu. Odblask świetlówki w ciemnym krysztale jest jak mdły blask lamp karetki poprzedniej nocy,(?)?.

Nie wybiegam do toalety, gdy coś usłyszę. Nie notuję wtedy. Notuję obraz z głowie. Zdania dopisuję i zmyślam sama. Nie chcę, żeby były czyjeś, po kimś. Nie chcę, żeby były dokładnie takie jakie były naprawdę. Notesy noszę. Zapisuję to co przyjdzie mi do głowy. Bo tego byłoby mi szkoda, gdyby się straciło, co znaczy luftło się, zniknęło, zdisapirowało. Nie mam świetnej pamięci. Pamiętam tylko to co chcę. Za dużo pomysłów przychodzi mi do głowy. Lepiej tego wszystkiego nie notować. No nie od razu. Za duże dup-dup nie jest dobre. Staram się czekać, odczekać, aż to dup-dup nieco się ucywilizuje. Nie zawsze się udaje.

  1. A czy w Twojej poezji liczy się bardziej to, jak jest coś powiedziane, a nie co jest opowiedziane? Czy może na odwrót? A może to nie ma z tym nic wspólnego?

Nie wiem, co się liczy. Średnio liczę. Pewnie wszystko po trochu. Mieszanie się liczy. Niespójność. Dziwne lepsze niż niedziwne. Klarowność mierzi.

  1. Czego w Twojej poezji jest dużo, a czego mało? Jak byś ją mogła scharakteryzować? Bez oglądania się na to, co już o niej napisano! Może ktoś coś pominął albo nie zrozumiał? Może Ty ją czujesz inaczej. Albo chciałabyś dla mnie pomarzyć sobie o tym, jaka ona jest…

Za dużo jest wojny. Za mało mnie. To nie jest poezja. To dialog. Tam bym to ujęła. Nie będę go charakteryzowała. Ktoś na pewno coś pominął, czegoś nie zrozumiał. Piszę tak jak czuję. Nie marzę o tym. Nie marzę o poezji. Marzę o czymś konkretnym. O fabryce, stali, maszynach, kotłowniach, parowozach, pociągach, tramwajach itp.

  1. Czy nie uważasz, że w literaturze wszystko zostało już powiedziane? Także poezja się wyczerpała? Czy nie pozostaje nam tylko powtarzać po innych i po sobie, najlepiej uznane i jeszcze jako tako świeże, motywy i chwyty? I czy nie jest tak, że jedyny nasz ratunek to nowe idee, bo forma jest skończona? Jest skończona? Może kryzys sztuki wcale nie dotyka poezji? Ewo, czy masz nadzieję, że tworzysz innowacyjne rzeczy? Mówisz coś nowego? Czy poza postmodernizmem jest jeszcze dla nas szansa, czy może jej nie ma? Mamy tam człowieka ze swoją indywidualnością? Nowe technologie, które narzucają poetom kolejne jakości?

Nie wiem.  Wszystko jest pojemne. I nigdy nie da się wszystkiego przeczytać, wszystkiego opowiedzieć, wszystkiego opisać, napisać, zmyślić. Poezja się nie wyczerpała. To człowieki się wyczerpują. Ale bez przesady. Trochę to jeszcze potrwa.

Czy nie będę powtarzać żadnego chwytu, motywu? Zawsze się kogoś lub coś powtórzy. To jest naturalne. Dobrze tego nie kontrolować, nie poddawać ind-dedukcji. Świeży? Tak się mówiło w podstawówce, gdy ktoś przychodził w czymś nowym, nienoszonym lub z Rajchu. Świeża poezja! Prosto z Rajchu! No co ty!? O najn!

Nie wyczuwam kryzysu w sztuce. Jest gwar. Szum. Formy są różne. Nieskończone. Skończone. Można  wybrać czego dusza zapragnie. Lepszy nadmiar od niedosytu? Nie wiem, nie jestem Temidą. I nie mam pojęcia, czy wymyślam coś nowego. Nie mnie to oceniać. Ale recenzenci mojej pierwszej książeczki gryzą się i z tekstem Bombi, Dumbo, stupa Kaniszki i inne bajki. Czytałam, że przekraczam jakieś granice dotąd nieprzekroczone. Że coś tam, że lingwizm, że ble-bleizm, nadblebleizm, sreizm.

Tak więc!

  1. Kryzysu nie ma. 2. Wszystko się może zdarzyć. 3. Nie ma postępu bez innowacji. 4. Postmoderna przejdzie do historii; jak wszystko. 5. Mamy człowieka. Mamy nowe technologie. 6. Nikt i nic niczego nie narzuca poetom.