Krakowskie Przedmieście 46/48
Ach, byłem tam. I wierzcie mi, że znalazłszy się w tym kościele, ba, skoro twarzą w twarz z najświętszym spotkawszy się sakramentem, skoro pomyślawszy, że niegodny i najniegodniejszy, że robak ledwie plugawy, skoro wreszcie tabernakulum poważywszy się drzwiczki uchyliwszy i do wewnątrz zobaczywszy, jak tylko pięcioletnie pacholę pod sukienkę swojej pięcioletniej siostrzyczki zerkać potrafi, skoro więc to wszystko, i uwierzcie mi wiele więcej jeszcze, oniemiałem, a nogi same z siebie jak dobrze wytresowany pudel jakby już zaczęły pode mną, tj. pod moją skromną i najskromniejszą osobą, uginać się, aby czym prędzej zatrzeć to okropne i najokropniejsze wrażenie, jakie niechybnie na osobach postronnych, oby im ziemia lekką była, to moje bezwstydne na dwóch nogach stanie nawet pod małym kątem, a choćby osiemdziesięciu, a choćby osiemdziesięciu pięciu stopni względem podłoża nie nachylonych, jakie więc to moje stanie w pełni słońca na ulicy najruchliwszej wywierać musiało. I mówię wam bracia i siostry, ze wstydem wam mówię, że coś mnie, tj. moją skromną i najskromniejszą osobę, do złego zechciało podkusić. I aż dziw bierze, mówię wam bracia, dziw bierze, bo nie byle to był kusiciel jakiś, który kuszenia mnie podjął się trudu, lecz kusiciel to był nad kusicieli i kuszenie nad pokuszenie, jakiego jeszcze ucho nie słyszało, a oko nie widziało, jakiego jeszcze nozdrza nie wdychały, a palce dotykały. Sam to potężny a zuchwały władca ciemności być musiał jakiś, skoro kolana moje, ach, te już teraz na wieki przeklęte kolana, i, o zgrozo, niewdzięczne, ach, na potęgę niewdzięczne stawy moje kolanowe, mimo szczerego a gorącego serca pragnienia, mimo nalegań i o litość uniżonego błagania, mimo modlitwy i postu miodem a szarańczą się karmiącego, mimo tresury i treningu długiego a wytężonego, mimo sił przyrodzonych i nadprzyrodzonych wstawiennictwa, więc mimo tego wszystkiego, i więcej nawet powiem, bo temu wszystkiemu jakby na przekór i temu wszystkiemu jakby na złość, oby sprawiedliwości stało się zadość i zasłużona kara nie ominęła syna ciemności, więc mimo tego wszystkiego, skinienia, choćby symbolicznego a cześć należną oddającego, skinienia, choćby o jeden stopień ciało moje w kierunku podłoża pochylającego, powiadam kolan i stawów kolanowych skinienia z zapartym tchem wyczekiwanego, braciom i siostrom wielkiego zgromadzenia satysfakcji widzenia nie dałem. Można by też powiedzieć, że góra, ta na przeciw relikwii postawiona, ani o centymetr, ani o milimetr poruszyć się nie poruszyła, że i Mahomet wypiął się na górę, i góra na Mahometa. I wierzcie mi bracia i siostry, że rację przyznam dziś świętemu przymierzu, jakie moje nieporuszenie wśród zgromadzonego, i ciągle w zawrót głowy przyprawiającym tempie gromadzącego się tłumu zgotowało. Kto bowiem czci należnej najjaśniejszej oddawać nie oddaje, na stąpanie stopami swoimi nieczystymi po ziemi ojców i ojców naszych ojców, po ziemi matek i matek naszych matek, zasługiwać nie zasługuje, a imię jego na wieki wieków przeklętym będzie i żadne usta, co by się nie pokalały, nie będą jego, czy to na jawie, czy we śnie, czy to w mowie zależnej, czy niezależnej, czy to z asercją, czy tylko cytując innych, więc nie będą jego wymawiać. A jeśliby usta czyjeś prawa nie uszanowały na nieczystość same siebie już skazały i same siebie poza obóz na czterdzieści osiem godzin, nie wliczając czasu potrzebnego na wyjście z obozu na miejsce odosobnienia i powrót do obozu z miejsca odosobnienia, więc same siebie wyrzucają tak, aby innych pokalaniem swoim nie pokalały. Ten zaś, kto czci właściwej przed cyborium nie oddawszy, będzie odtąd jak trędowaty, albo jak pies, albo jak zaskroniec traktowawszy, co należy rozumieć, iż ktokolwiek na swojej drodze spotkawszy, opluwszy i zdeptawszy, łaskę sobie i swojej ojczyźnie tak w życiu doczesnym jak i kolejnym zjednawszy. Kto zaś spotkawszy, noclegu, schronienia, bądź posilenia podawszy, wielką a niewysłowioną karę po wieki wieków na siebie i na całą swoją rodzinę, aż do dziesiątego pokolenia wstecz i wprzód sprowadziwszy. Amen.
Paweł Krzaczkowski
mam wrażenie, że wyszedł nieco pretensjonalnie Gombrowicz
mam wrażenie, że wyszła nieco pretensjonalnie Biblia.
🙂