Uwielbiam kursywę. A pan?
Na marginesie Zdeptanego kwiatuszka Ronalda Firbanka
1.
Ronald Firbank kojarzony jest jak żaden inny angielski pisarz z tradycją campu. Przez wiele lat jego twórczość uchodziła za ?wybryk chwili? i zaliczana była ? z niejakim wahaniem ? do modernizmu, ostatecznie jednak przyczyniła się do uwolnienia dwudziestowiecznej powieści od dziewiętnastowiecznego realizmu, wywierając wpływ na dzieła takich twórców jak James McCourt czy Ernest Hemingway.
Mimo tak istotnej roli, jaką Ronald Firbank odegrał w historii literatury, polskiemu czytelnikowi znany jest jedynie z juweniliów Studium temperamentu, dramatu Księżna Zubaroff oraz interesującej nas tutaj powieści Zdeptany kwiatuszek. Fakt ten nie powinien nikogo dziwić, gdy przypomnimy sobie słowa Edwarda Fostera, porównującego twórczość Firbanka do delikatnego motyla rozpinanego przez krytyków na kole tortur: ?Ofiara pojawia się za każdym obrotem koła, wciąż żywa z pełnym wyrzutu grymasem i ciągle tym samym pytaniem >>Krytyku, co robisz?<<? ? ofiara, co trzeba zaznaczyć, której jedynym naturalnym środowiskiem jest przestrzeń przesady, dziwactwa i hipokryzji: o żartobliwym sensie dla wtajemniczonych i innym, wręcz bezosobowym, dla obcych.
Zdeptany kwiatuszek powstał w późnym okresie życia Firbanka i zaliczany jest obok Butnego Murzyna oraz Co się tyczy wybryków kardynała Pirellego do jego największych osiągnięć literackich. Wszystkie te powieści tworzą w zestawieniu frapującą ?trylogię raju?, którego campową wizję przedstawia amoralna, estetyzująca i hagiograficzna, czyli typowa dla tego nurtu, narracja.
2.
Sylvie Reice w wydawanych w Detroit ?News? sformułowała taką oto definicję campu: ?Dla nie poinformowanych: camp znaczy, że coś jest tak złe, że aż dobre, tak nieśmieszne, że aż śmieszne. Pop art jest camp; wyliniałe stare futra są camp.? Artykuł, z którego pochodzi ten fragment, był jedną z odpowiedzi ? pojawiających się w kolejnych miesiącach roku 1964 w amerykańskich czasopismach ? na pierwszą istotną próbę ujęcia istoty campu, czyli na opublikowany w tym samym roku w ?Partisan Review? esej Notes On ?Camp? Susan Sontag.
Autorka O fotografii nie przyznawała sobie jednak miana wynalazcy terminu camp, słowo to bowiem istniało jako przymiotnik w obecnym znaczeniu mniej więcej od roku 1909. Do czasu pojawienia się eseju Sontag nie pokuszono się jednak o próbę nakreślenia ram campu. Wyjątkiem w tej kwestii była wydana w 1954 roku powieść Christophera Isherwooda The World in the Evening, z której pochodzi ten oto, znamienny, fragment:
Myślałeś, że to oznacza szykownego chłopczyka z utlenionymi włosami, ubranego w boa jak z obrazka, udającego Marlenę Dietrich? Tak, w pedalskich środowiskach nazywają to camping. I niech im będzie, ale jest to forma zupełnie zdegenerowana? To, co ja rozumiem przez camp, to coś znacznie bardziej podstawowego. Możesz tamto nazwać Camp Niski, jeśli chcesz; wtedy to, o czym ja mówię, to Camp Wysoki. Camp Wysoki to na przykład emocjonalna podstawa baletu, i oczywiście sztuki barokowej. [?] Sztuka barokowa jest bardzo camp w stosunku do religii. Balet jest camp w stosunku do miłości.
Jak widać fenomen zwany camp jest trudny do określenia, gdyż istnieje zazwyczaj w stosunku do czegoś, a kryteria uznania danego dzieła (muzycznego, literackiego etc.) za przynależne do tej estetyki są niejasne. Bartłomiej Adler dodaje: ?Zjawisko jest rozległe, więc [?] nie sposób nawet pobieżnie skomentować istoty Kampu ? tym bardziej że ? paradoksalnie Kamp z definicji jest niedefiniowalny.? Spróbujmy jednak ? w miarę możliwości i dość ogólnie ? odpowiedzieć na pytanie: ?czym jest camp??
3.
Zdaniem Susan Sontag camp to rodzaj wrażliwości, będący ?odmianą wyrafinowania, która jednak wyrafinowaniem nie jest?. To sposób widzenia świata jako zjawiska estetycznego, sposób, w który widzi się świat w kategoriach sztuczności i stylizacji. Camp wyraża się również w miłości do tego, ?co przesadne, >>co się nie mieści<< (off), do rzeczy-będących-tym-czym-nie-są.?
Camp jest ?świadomy? w dwojaki sposób:
Kluczem do zrozumienia campu ? pisze Andrzej Serafin ? jest ironia oraz związany z nią przewrotny dystans wobec siebie i świata. Zasadnicza różnica między campem i kiczem polega więc na tym, iż camp nie wiąże się w prosty sposób z negatywnym wartościowaniem, które nieodmiennie kojarzone jest z kiczowatością. Etykietka kiczu stygmatyzuje. Camp jest znacznie bardziej ambiwalentny.
Camp jest również nierozerwalnie związany z ekstrawagancją, ale także ? w przeciwieństwie do dandyzmu ? ceni pospolitość, co jednocześnie każe sądzić, że Oscar Wilde (vide: stwierdzenie ?klamka może być równie zachwycająca jak obraz?) był prekursorem demokratycznego ducha tego zjawiska.
Styl ten stanowi próbę zrobienia (angielski czasownik ?to camp?) czegoś niezwykłego, tj. ?niezwykłego w znaczeniu szczególnego, oszałamiającego (zakrzywione linie, ekstrawagancki gest)?. Tak więc wykluczając sens i stawiając na teatralność i sztuczność, camp nie może być traktowany jako sztuka (zupełnie) poważnie.
Co więcej: camp widzi wszystko w cudzysłowie, nigdy nie zapomina o intelekcie. Pozostaje on prawdziwy nawet wtedy, gdy sam siebie wielbi czy też gdy sam siebie parodiuje, odrzucając ?harmonię powagi tradycyjnej jak i ryzyko pełnego utożsamienia z ekstremalnymi stanami odczuwania.? Camp poprzez teatralność, sztuczność, niewinność, jak i naiwność ustanawia swoistą przestrzeń świata-w-kursywie ? przestrzeń obecną w Zdeptanym kwiatuszku Ronalda Firbanka, którego twórczość ? obok Ivy Compton-Burnett ? zalicza się do kanonu tego nurtu.
4.
W autorskiej przedmowie do amerykańskiego wydania Zdeptanego kwiatuszka Ronald Firbank pisał:
Któregoś wieczoru [?] jakaś kobieta, prawie na pewno Amerykanka, wpłynęła beztrosko do środka lokalu & osunęła się na krzesełko przy stoliku niedaleko mnie z czarującym spokojem & ja szepnąłem sobie: ?jej Marzycielskość królowa!? Nieco później, w blasku letniego poranka, tuż obok lokalu zobaczyłem arabskiego chłopca, który spał przy morzu & szepnąłem do siebie: ?Jego Znużoność Książę!? I z tych dwóch określeń najzwyczajniej w świecie wyrósł ?Kwiatuszek?. Nie przyszło mi wówczas do głowy, jak sądzę, by wysnuć całą historię z tak minimalnego drobiazgu [?].
W przytoczonym fragmencie, niczym za sprawą szkła powiększającego, widoczne są dwie charakterystyczne dla zjawiska określanego mianem camp kategorie, tj.: teatralność oraz sztuczność. Pojawiają się one również w pierwszym dialogu powieści Firbanka, gdzie główna bohaterka, Laura Lita Carmen Etoile de Nazianzi, w pozie ?Gasnącej Intelektualistki? formułuje takie oto wersety: ?N i e c h a j t w e ż y c i e m a c e l, a c e l t e n n i e c h b ę d z i e w y s o k i!?, na co Hrabina Tolga odpowiada: ?Tylko pamiętajmy, że nie n a z b y t wysoki?.
Cytaty te łączą się w sposób wiadomy z estetyzacją egzystencji, a więc sposobem widzenia świata jako zjawiska estetycznego. Trzeba jednak pamiętać, że camp nie jest typowym estetyzmem ? nie dostrzega napięć między estetyką i moralnością, lecz z moralności drwi.
Wersety czytane przez Laurę są ?najbardziej pustym zdaniem? całej powieści i ?znaczą nieskończenie mniej niż mowa kwiatów?, określając ? zdaniem Berezy ? ?świadomość indywidualną? wszystkich postaci Zdeptanego kwiatuszka. Potwierdzi to fragment dialogu lady Something z lordem Somebody:
[?] król był po prostu uroczy. Naprawdę mogę powiedzieć, że był więcej niż czarujący! Spytał mnie, czy kiedykolwiek widziałam dwóch kucharzy w jednym ogródku warzywnym, a ja odpowiedziałam, że nie, nigdy! A on na to, że on bynajmniej wcale też nie! Och! I czy to nie przedziwne, jak niewiele osób widziało?
Bohaterowie powieści Firbanka: hrabiny, dostojnicy dworu, dwie pary królewskie, dworskie otoczenie i służący ? a więc wszelkie dramatis personae klasycznego campu ? żyją w zbytku, nadmiarze stworzonym, a więc i wynalezionym jedynie przez człowieka (przypominam: campu jest zawsze ?za wiele?). Już sam fakt przebywania wśród (chciałoby się powiedzieć secesyjnych) dekoracji raju i odgrywania możliwie najbardziej sztucznych i przesadnych ról w krainie Pizuergi, a nie obcowanie z Bogiem, daje im pełnię szczęścia. Dlatego też o zbytku i o tym, skąd się bierze, nic się w narracji nie mówi ? słowo komentarza zniszczyłoby delikatną konstrukcję powieści Firbanka.
5.
Postaci stworzone przez Firbanka noszą idealnie ?puste? tytuły i nazwiska, np.: ?Sir Ten Tego?, Lionel Lipness, ?Hrabina Meduza?, ?Jej Marzycielskość?, ?Lord Nielichy?, właścicielka burdelu ?Madame Suńmię?, duchowny ?Gogo Bigbus?. Wszyscy bohaterowie tej powieści oddają się jedynie przyjemnościom i zabawom. Ich głowy zaprzątają tak ?istotne kwestie?, jak wygląd pisuarów (za ?boski pomysł? uchodzą żółte kafelki z ostami) czy miejsce, skąd pszczoły mogą wynosić ? co pozostaje do udowodnienia ? najlepszy francuski akcent. Dzięki podstawowemu założeniu campu, które mówi: ?dobry smak nie jest po prostu dobrym smakiem; że istnieje dobry smak złego smaku?, kochankom w powieści Firbanka nie przeszkadza ?cuchnąca breja?, czyli miniaturowe jeziorko, w pobliżu którego odbywają swoje schadzki. To samo dotyczy ?krwawych pęcherzy? oświetlających f?te (są ?cudne? w oczach zakochanej w Jusufie Laury de Nazianzi) i objawia się w wyglądzie strojów, jakie przywdziewają bohaterowie powieści Firbanka, a więc: skóry błękitnych panter czy niebieskie futra ?w p o ż a r z e fantastycznych klejnotów?.
W krainie Pizuergi toczą się także rozmowy o literaturze, którym znacznie bliżej, przyznajmy, do głupoty niż satyry:
? Ach! Jaki bystry Szekspur! ? mówiła hrabina. ? Jaki wspaniały! Jaki płomienny! Kiedyś znałam monolog z ?Julia szła za Cara?!…, to być może jego największe oeuvre. Tak! ?Julia szła za Cara? to mój ulubiony utwór tego wspaniałego, wspaniałego mistrza.
Zdaniem pani Bydley powieść Valmouth autorstwa Ronalda Firbanka to jedna z najbardziej wulgarnych książek, jakie czytała. A co ciekawsze: Panna Hopkins spotkała pewnego razu tego Londyńczyka ? powiedział jej, że ?pisanie książek nie jest takie łatwe!? Za odpowiedź musi wystarczyć wzruszenie ramion pani Bimbermoon, gdyż, jak już zostało powiedziane, camp odrzuca wszelki wysiłek.
?Życie to amalgamat!? ? wykrzykuje w pewnym momencie lady Something. W taki też sposób można podsumować egzystencję bohaterów powieści Firbanka. Nie wiedzą, co to choroba, nie mają powodów do niezadowolenia, gdyż ?żadne zapalenie? nie zagraża ich żyłom, arteriom czy mięśniom. W raju powodem bólu i zmęczenia mogą być jedynie kolczyki, nuty tęsknego walca z Der Rosenkavalier Straussa czy widok uniesionych (tak!) w geście powitania i szacunku kapeluszy, gdy Wilhelm, król Pizuergi, wychodzi na dwór.
Sceny przedstawione powyżej potwierdzają, że obojętna (powierzchnia świata więcej tutaj znaczy niż treść, fabuła czy perypetie bohaterów) narracja Zdeptanego kwiatuszka czyni rzeczywistość Pizuergi niezwykle ulotną. W Firbanowskim raju nie ma miejsca na dydaktykę.
6.
Ziemski raj według pseudo-Bazylego był miejscem idealnym, strefą bezpieczeństwa, dekoracją godną podziwu. Skąpany w przejrzystym powietrzu, cieszył się równą i łagodną temperaturą. Była to kraina wiecznej wiosny, bez chmur i deszczu. Nie znano tam ?bezkrwistej choroby?, ?uciążliwej starości, ?okrutnej śmierci?, ?goryczy lęku?. Łąki kwitły nieustannie, róża nie miała kolców. Nie znano tam smutku ani trosk. Ludzie żyli, jak pisze Hezjod w Pracach i dniach: ?niby bogowie, nie będąc nigdy w potrzebie,/ Pracy ni trudów nie znając, ni cierpień przykrej starości,/ Ani w nogach, ni w rękach nie tracąc młodzieńczej świeżości,/ Żyli w dostatku radośnie, od wszelkich cierpień z daleka?.
Śmierć pojawia się w powieści Ronalda Firbanka w campowych warunkach. Ostatnim chwilom życia arcyksiężnej Elżbiety poświęcony jest cały rozdział (ledwie cztery strony), a rozpoczyna się w ten oto sposób: ?Aż nagle Anioł Śmierci zjawił się w pobliżu i olśniewający sezon zgasł.? Powodem śmierci była kąpiel w Sadzawce Nimf, gdzie arcyksiężna ?radośnie brodziła tam i sam długimi godzinami.? Teraz krążą wokół niej lekarze i łacińskie modlitwy księży, przerywane słowami: ?Wieloryb, Wieloryb?. W tej sytuacji jedyne, na co zdobywa się królowa to telegramy zawierające nowinę: ?Biedna Eluś przestała artykułować?. Scena kończy się westchnieniem umierającej, kiedy to ?Anioł Śmierci (który przez cały dzień siedział nieruchomo) nagle wstał.?
O śmierci drugiej z postaci dowiadujemy się z przypisu ? radca ?Eddi? Monteith umarł ?w trakcie układania sonetu? wskutek ?spotkania z szakalem?. Obie te sceny poprzez towarzyszące im komentarze (?Pogrążamy się w smutku na myśl o triste otchłani jego końca!?) czy okoliczności, w jakich bohaterowie Firbanka ?odchodzą z raju?, odzierają z godności moment śmierci, doprowadzając go do skrajnej śmieszności. Na rajskiej dekoracji nie zostaje nawet najmniejsza rysa.
7.
Pierre d’Ailly w dziele zatytułowanym Imago mundi pisał: ?Ziemski raj to najwyższy kraj świata i leży na wschodzie, tam, gdzie zaczyna się ziemia. I leży tak wysoko, że niemal dotyka kręgu, po którym księżyc odbywa swoją drogę.? Kilka szczegółów rozsianych po Zdeptanym kwiatuszku zbliża Pizuergę do obrazu, jaki przedstawił francuski teolog.
W jednej ze scen Bachir oraz Szef Gabinetu rozmawiają o ?Kwestii Wschodniej?, którą można zgłębić jedynie w Figlandii, gdyż według ogólnej opinii ?w Dżezirze, najważniejszym mieście, pod ogromnym złotym słońcem ludzie mogą w końcu zmądrzeć.? Nazwa miasta wskazuje nam więc wschodnie rejony. Przypuszczenia te potwierdzi fragment książki Jocelyn Brooke, która określa Pizuergę jako ?imaginary country which may be assumed to be some-where in the Balkans?.
Co więcej: kraina, gdzie toczy się akcja Zdeptanego kwiatuszka, leży równie wysoko jak ziemski raj: ?Jasnociemne zmierzchy północy [?] w Pizuerdze były w ogóle nieznane, bo tu Noc goniła Dzień, jak gdyby miała tylko jedno w głowie. Żadnych przewlekłych, arktycznych sentymentów! Żadnej chromatyczności? Noc depcze słońcu po piętach.? Księżyc natomiast ?zwisając na firmamencie jak srebrny amulet? jest na tyle blisko ziemi, że odczytuje narzekania kwiatów:
? Druciki mnie cisną: druciki mnie cisną.
? Nie mam wody. Nie mogę dosięgnąć wody.
? Wsadzili mnie na dno wazonu główką w dół.
Wszystko w tej krainie jest outré: paziowie palący papierosy w łóżkach, damy dworu odbijające duchownych akolitom czy żardiniery kipiące od kwitnących roślin. Firbank zapełnia swoją powieść niezliczoną ilością detali, a dbałość ta jest równie przewrotna jak estetyzująca.
8.
Przestrzeń rajska pojmowana jest również jako ogród założony w szczęśliwej okolicy (eden). Egzystencja ludzi w tamtym miejscu, mająca trwać wiecznie, była radosna, i, jak zapewnia Izajasz, umilały ją ?dźwięki muzyki?.
W Pizuerdze nieustannie słychać ?Modrego Banana? i śpiew (np. pieśń Tunezyjczyka tworzona pod natchnieniem księżnej). Także ogród stanowi częste miejsce spotkań bohaterów powieści Firbanka. Na kartach Zdeptanego kwiatuszka pojawiają się oleandry rosnące w olbrzymich donicach, w kwiaciarni księżnej Warny amatorzy wykwintu mogą kupić róże i lilie, natomiast jeziora obrastają cyklameny i chabry ?o rajskim odcieniu?. (Zdaniem krytyków, historyków literatury i pisarzy zajmujących się twórczością Firbanka kwiaty są w jego utworach równoprawnymi bohaterami ? stanowią one niejednokrotnie porte-parole autora.) Najbardziej wyraźnie campową kwiecistość świata przedstawionego w powieści Firbanka odda zestawienie opisu delfi, tj. kwiatów ?powstałych w wyniku skrzyżowania orchidei Cypripedium z rutą graveolens? oraz fragmentu Hymnu o raju Efrema Syryjczyka:
Kiedy dwa sąsiednie kwiaty,
chociaż różne mają barwy,
w jedno z sobą się połączą,
i jednym się staną kwiatem,
wtedy na świat przyjdzie barwa całkiem nowa.
9.
Mieszkańcy Pizuergi żyjąc wśród zbytku i nieustającej zabawy, zainteresowani są przede wszystkim seksem. W krainie tej panuje atmosfera przypominająca obrazy Hortus conclusus Mistrza Górnoreńskiego i Ogród rozkoszy Hieronima Boscha. Seks w powieści Firbanka związany jest ? tak samo jak w campie ? z religią i stylem obojnackim (zamienialność ?mężczyzny? i ?kobiety?, ?osób i rzeczy?). W krainie tej panuje jednak Bóg Szyk. Kościół nie jest więc potrzebny, a praktyki religijne ? wyraz doskonałej wolności ? ograniczają się do chłosty wykonywanej w obrębie tej samej płci. W Zdeptanym kwiatuszku chłosta stanowi praktykę ekumeniczną:
Jako praktyka dyscyplinarna, chłosta służy [?] wyłącznie ? pisze Tadeusz Pióro ? redefinicji bólu i przyjemności, zanegowaniu ich przeciwstawnych znaczeń. Prowadzi to do pytania, czy dyscyplina może istnieć poza obrębem seksualnej perwersji: zdaniem Firbanka, raczej nie.
Powodem bólu w tej krainie jest więc wyłącznie nieodwzajemniona miłość. W momencie pojawienia się cierpienia, narracja Zdeptanego kwiatuszka zostaje jednak przerwana. Laura (przyszła święta) oddalając myśl o brzozowej witce, proponowanej przez Siostrę Urszulę, wspina się ? w dzień ślubu jej ukochanego Jusufa ? na mur Zakonu Płomiennego Kapturka. Niedaleko groty, gdzie ?jedna z sióstr otrzymała mistyczne stygmaty?, zaczyna uderzać dłońmi o zdobiące klasztor szkło. Pozostaje tęsknota i niedomówienie. Dekoracje raju zaczynają niespiesznie opadać.
10.
Autora Zdeptanego kwiatuszka interesuje stylizacja, podnieca sztuczność, zachwyca lekkość. Estetyzm w omawianej tutaj powieści ma charakter wszechogarniający, dlatego też raj Firbanka ? w porównaniu do raju sprzed pierwszego grzechu ? jest pozbawiony treści, stanowi wyłącznie jego dekorację. Naśladownictwo, empatia, przekazywanie sensu ? ?na to wszystko nie ma miejsca ani w życiu, które musi być sztuczne, ani w literaturze, która jest tej sztuczności modelem.? Taki też jest charakter Zdeptanego kwiatuszka, powieści będącej j e d y n i e kompozycją.
Świat stworzony przez angielskiego prozaika można nazwać ?światem amatorskim?, gdzie wszystkie elementy, jak w widowisku Romana Wikitiuka, poruszają się względem siebie, łącząc lub stykając się ledwie na kilka sekund. Powieść Ronalda Firbanka ? zgodnie z założeniami campu ? przypomina więc teatr, gdzie jeden gest wykraczający poza ramy scenariusza burzy jego piękno, siłę i harmonię, pozostawiając na pustej scenie diamenty, krew i brudne pióra.
Maciej Topolski