Jutrznia
biel się nie smuci ani weseli…
Tadeusz Różewicz
Grudniowy mróz łamie gałęzie, unieruchamia zamki w drzwiach.
Wynoszę popiół z kominka i rozrzucam po polach. Za oblodzoną
furtką, pordzewiałą wędzarnią słychać ze schroniska szczekania,
wycie zmarzniętych psów. Zima rozciągnęła się wokół.
Wczoraj zmarła nauczycielka, która nauczyła mnie pisać.
Śnieg jak twarda łuska, na nim ja ? ledwie widoczna,
otulona postać z węglarką w ręce. Wiatr wstrzymuje pieśń,
tłucze się w mojej szklanej głowie. Spala kolędę.
Wiersz dla mojej matki
Po porodzie strasznie posypały mi się zęby ? mówi,
owijając nitką wołowe rolady. Zobaczysz, jak sam
będziesz miał dzieci ? tłumaczy się i ostrzega.
Jestem ciałem, mam z nim różne przygody. Nalewam
wodę do wanny, by wykąpać córkę. Rano na jej roczek
pompowałem balony, które szybko pękały w czerwcowym słońcu.
Nominacja
Deszcz przygważdża do ziemi
ciężki dym z komina. Nasze czułe głowy
wtulone w mgłę jak w piasek.
Na mrowiącym ekranie aktor chwyta się
za niewidzialną ranę i upada na pościel.
Wyłączam telewizor. Potem myję śliskie,
ostre szklanki, ostrzę cztery noże
i odkładam na półkę.
Praktyki
Krótka ulica.
Uczniowie mechanika
z reklamówkami w rękach
wchodzą do tłustych warsztatów.
Płytko oddycha niebo.
Wyprowadziłem się.
Przez cztery dni paliłem rzeczy po sobie.
Zawstydziłem się, bo podpatrzono mnie
w trakcie modlitwy.
Mój głos ciemniał wśród gałęzi.
Teraz ta ulica.
Chłopaki odpalają papierosy,
dzielą się śniadaniem.
Żują w ustach ostry
mądry chleb.
Łukasz Jarosz ? ur. 1978, poeta, muzyk. Autor książek poetyckich: ?Soma?, ?Biały tydzień? oraz ?Mimikra?. W 2011 roku ukaże się jego czwarta książka poetycka zatytułowana ?Wolny ogień?. Wokalista, perkusista i autor tekstów grupy Lesers Bend (www.lesersbend.com) oraz Chaotic Splutter (www.chaoticsplutter.com). Mieszka pod Olkuszem.
eeeee, jarosz zawsze mnie sie fajny wydawal, a tu taka kupa! kupicha! wiersze slabe i brzydkie. stac mnie na konstruktywna krytyke ale co ja sie bede z tym scierac!
A ja mam odwrotnie, tych kilka wierszy jakoś mnie wzięło wyraźniej, niż czytane przeze mnie wiersze Jarosza kiedykolwiek wcześniej.
z tych czterech to tylko „praktyki” sie dla mnie bronia i to nie cale, bo puenta wyraznie dolepiona na sile.
bardzo ciekawe teksty, jest klimat, jak zwykle zresztą, no i to obrazowanie, które zostawia zawsze coś w czytelniku. dzięki!
e tam teksty trzmają poziom i tyle, weże panie weże.
Bardzo dobre wiersze, czuć, że powstały w wyniku własnego, bezpośredniego udziału, a nie jako bierna obserwacja. Tylko dwie uwagi, w wierszu „Jutrznia” skończyłbym na tym samotnym podmiocie lirycznym z weglarką w ręce. A druga dotyczy „mądrego chleba” w „Praktykach”, bo nie wiem czy chleb może być mądry, czy głupi…
do bani są i wy też
Boże, jak to łatwo internautom przychodzi ubliżać ludziom, normalnie Panie to dostałbyś w policzek za takie wyrażanie się, normalnie byś tego nie powiedział, ale, że jesteś Panie maluczki i skrywasz się za światłowodem internetu, to sobie na to pozwalasz, żal.
p.s. wiersze nawet ok.
Piękne teksty pisze Łukasz Jarosz. Właśnie złapałam grypę i jego wiersze działają ze zdwojoną siłą.
dobre teksty dobre, gratulacje!
dobre wierszyki dobre, gratulacje.
🙂
Pierwszy raz zajrzałem do tych wierszy w stanie rozpoczynającej się infekcji grnych dróg oddechowych – w odróżnieniu od Violi, u mnie taki stan osłabia odbiór poezji (jak zresztą i czegokolwiek innego). Po z górą dwóch tygodniach wracamtu, czytam powtórnie… Jarosz – cóż, znana, dobra marka! Można taką poezję – opartą na „czystej obserwacji” – lubić albo nie, ale to są dobre, działające na wyobraźnie wiersze. Dla mnie akurat jest to „ten Jarosz, którego lubię najbardziej” – prosty, uważnie zapatrzony w otaczający go świat… Niemal jak Zen.
Mnie się takie właśnie podobają. Nie są pisane ze ściśniętymi pośladkami, takich nie lubię. Odkrywają na nowo naszą prostą mowę, nasze głębokie intymne przeżywanie. Gratuluję autorowi, zamówiłam jego tomiki.
super
Po pierwsze, to nie poezja, tylko kpina, facet mówi co myśli i czasem rzuca metaforą, która na domiar jest zlepkiem słów, a ludzie myślą, że jest poetą i szukają głębi. Też mam teksty i myśli jak na kiblu siedzę, i jak je ładnie odczytam to wiersz jak malowany. Facet albo jest bardzo inteligentny i wykształcony albo wszyscy się nim zachwycający to naiwniacy. WIWAT POSTMODERNIZM!
PZDR MM
Ta poezja chwili, klimatu, nastroju, ma amerykańskie korzenie. O tym, że są to ciekawe wiersze świadczy choćby ilość komentarzy. „Wiersz dla mojej matki” pełen ciepła, choć nieładnie śmiać się z mamusi. W wierszu „Nominacja” gdyby zamiast czterech były dwa noże albo jeden – byłby większy suspens.
Panie Łukaszu, szacun za całokształt twórczości….czytam wiesze, słucham muzyki, piękna działalność…Nagroda bardzo, bardzo słuszna….
Do Angel Claire: Twój tato jest kpina.