Przerwano składanie ofiar z braku bydła. W historii biblijnej miało to szereg nieprzyjemnych konsekwencji z zaoraniem Jerozolimy włącznie. Na końcu sekwencji zdarzeń jednak pojawia się Jom Kippur, święto Pojednania. W życiu literackim takie zwroty akcji rzadko mają miejsce.

?Ważne, by pamiętać, wszystkie drogi prowadzą na cmentarz? ? mówi (spisany z taśmy) Leopold Buczkowski, jeden z najważniejszych, jak sądzę, polskich prozaików. Czyż nie ma racji? Kupić dziś książkę Buczkowskiego w światłej Polsce jest sporym wyczynem i jeśli to się komuś uda, nabędzie wolumin wydany przed laty. Zgromadzić dziś wszystkie jego książki, to już chyba czary. Jeżeli komuś się udało, chylę czoła.

Jeszcze niedawno były dostępne dzięki akcji czyszczenia publicznych bibliotek z niepotrzebnych pozycji, śmieci. Niestety, za późno się
zorientowałem i okazja (?Młody poeta w zamku?) dosłownie o dzień przeszła mi koło nosa. Udało mi się jednak w ten sposób nabyć ?Pierwszą świetność?. Za złotówkę. Wydanie pierwsze z roku 1966 (PIW). Niestety, w okładce introligatorskiej. Egzemplarz w oryginalnej okładce nabyłem jakiś czas później za znacznie większe pieniądze. Opatrzony pieczątką ?Wygrana loteryjna?. Niestety, zniechęcę od razu ewentualnych kontrahentów, oba egzemplarze na razie zostaną u mnie, jeden ze względu na okładkę, drugi z powodu znaczków i notateczek, które spontanicznie naniosłem na marginesach (ołówkiem) i szkoda byłoby mi się z nimi rozstać. Pójdźmy przez moment tropem stempli. Moje ?Kąpiele w Lucca? posiadają pieczątkę ?Klub >>SENIORA<< przy Puławskim Ośrodku Kultury w Puławach? z ręcznie dopisaną sygnaturą 115, przekreśloną i poprawioną na 386. Nabyłem je w lubelskim antykwariacie w suterenie przy ulicy Wieniawskiej, tuż za rogiem Krakowskiego Przedmieścia. Cena 2 złote. ?Dorycki krużganek? posiadam ozdobiony anulowaną odpowiednim stemplem pieczątką ?Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna Wrocław? oraz pieczątkami ?Do obrotu rynkowego? i ?MAGAZYN?, trzema różnymi sygnaturami i datą 20.05.77. Pamiętam ten rok. Bardzo go lubię w mojej pamięci. Obfitował z mojej perspektywy w szereg wydarzeń i odkryć. Ale te dwie kosy pozostawmy teraz w spokoju.

?Czarny Potok? posiadam bez pieczątek, za to z wykaligrafowanym imieniem i nazwiskiem pierwszego (?) właściciela mojego egzemplarza (wydanie z 71, PIW), z dopisaną z tyłu ołówkiem tajemniczą sygnaturą i innym ołówkiem śmiesznie niską ceną, po której ?Potoku? nie kupiłem, czyli losy tego egzemplarza są również dość skomplikowane. Pozostałe tytuły mam nieostemplowane, poza ?Prozą żywą?, jedyną książką Buczkowskiego, którą udało mi się po prostu kupić w księgarni. Rok wydania 1986 (Pomorze, Bydgoszcz). Z tyłu znajduję pieczątkę ?Cena zniżona zł…?-? i długopisem naniesioną kwotę 78 (z 390), co w tamtych czasach nie było ceną wygórowaną. Pamiętając koleje moich zmian adresów i księgarnię, w której dokonałem tej udanej transakcji, mogę stwierdzić, że do zdarzenia doszło na przełomie roku 86 i 87. Bardzo lubię przełom tych lat w mojej pamięci. Obfitował z mojej perspektywy w szereg wydarzeń i odkryć. Ale pozostawmy je teraz w spokoju. Czemu tak zanudzam tytułami i stemplami? Każdy Buczkowski, trafiający do mojej biblioteki, to radość. Także to, że w sam czas zdążyłem zerknąć na dom w Konstancinie (ul. Piasta), w którym mieszkał, miał pracownię (rzeźbiarską), pianino i swój dziwny instrument klawiszowy (podróbka mooga). Modernistyczna bryła budynku, wyłożona w części kaflami od zewnątrz, przykurczona wśród starych drzew, zanim ?inwestorzy? ją rozebrali. Radowała również możliwość obejrzenia filmu Ignacego Szczepańskiego (?Wieczysty wrot? z 1983 roku) z siwym Buczkowskim o bardzo wyrazistej twarzy, zaskakującym głosie i w kapitalnej czapce beretce z kolejarskim daszkiem (maciejówka?). A także możliwość obejrzenia kilku wyrżniętych i rąbanych ?na grubo? nie tylko w lipie niby ludowych buczkowskich świątków. Ale czemu to tak raduje?

Bo nikt nie wywijał polszczyzną jak on. Lata mijają, a ten język nie mija. Wciąż żywy i mam wrażenie, że jego siły witalne nadal wzrastają. Leon Chwistek w latach trzydziestych w wykładzie na swoistym creative writing w obecności młodziutkiego Buczkowskiego wypowiedział tezę, że nawet trzytomowa powieść powinna sprowadzać się do jednego zdania ?orzekającego? ? ?Żołnierz sra na cmentarzu?. Buczkowski, jak sądzę, jedyny w polszczyźnie potrafił sobie z tym poradzić. I należy o tym przypominać. Może ktoś coś zwietrzy i porwie się na wydanie ?Dzieł zebranych?? Można to sobie wyobrazić? Te wszystkie biblioteczne pieczątki, czekające w gotowości. Miejsce na półkach w niewielu mieszkaniach. Takie święto Pojednania, wynikające z braku. Bydło pozostawmy domyślne. Można przerwać składanie ofiar z powodu nadmiaru bydła?


Jacek Bierut