To było ciekawe

stoi stół

dlatego do tego tyłem siedzieli, z głowami, do tego zwróconymi, choć od się starali, aby brak jakiś sobie wykazać. Głowy zwrócone, ale bez jakiegoś strzału, karku ani niczego.

Strzał.

Szampan się polał.

Było to już jakiś czas później, gdzieś indziej. Gdzieś, gdzie

stoi stół

a na nim tak: noże i widelce, obrusy i serwetki, pistolety, talerze i kieliszki. Ostatnie, tu niepodzielne i tylko jako biżuteria, podzielili wejściem jak siebie, i tak stojącemu z boku zrobił się pokój pełen luster, a stojącemu w środku pokój pełen wina. I na nie z boku stojący, z głową, zwróconą, ale bez jakiegoś strzału, karku ani niczego. Delikatnie.

– Co tak delikatnie?! Heeee! ? podczas podawania ręki ktoś do stojącego w środku.

– Eeeeee ? podczas podawania ręki stojący w środku do kogoś.

Wychodzi do toalety. Wraca z toalety.

– No, teraz to jak trzeba! ? podczas podawania ręki ktoś do stojącego w

środku zrobił się tumult, wystawiono pierwsze potrawy. Obok czegoś w sosie przyniesiono także miskę z vomissement.

– Cudowne! ? chwalono.

– Jaki doskonały pomysł! Vomissement w misce! ? chwalono.

– Doprawdy, pomysł to zaskakujący, taki

– właśnie!

– Ale.

– Otóż to.

Dyskutowano, podczas gdy ktoś wyszedł do toalety, wrócił

– witamy! ? podczas podawania ręki wszyscy do kogoś

kto na końcu, paradę już kończąc i w dyskusji głos zabierając, głosem, że vomissement musi smakować jak nie wiem się dzieląc, zauważył, że

– coś tam jest ? zauważył.

Paradę gdzie, nie widzę, jesteś pewien, nic tam nie ma kończąc, wszyscy, że

– czywiście!

I zbliżyli się, i zdumieni

– jak myślisz, co to może być? ? wołali

a on wydał im się bezradny.

***

Stolik dalej ktoś zaczął budzić pewne obawy.

– Bo, widzą państwo, ja naprawdę mam nogi ? mówił, podczas gdy ktoś wyszedł do toalety. Wrócił.

– Witamy! ? podczas podawania ręki ktoś od nóg do kogoś od toalety, a on, mimo prób twarzy przemycia, nieswój

– mam mokre ręce ? odpowiedział i na dowód pokazał, przytrzymując w górze dłużej niż by trzeba.

Zrobiło się nieprzyjemnie. Mieszały się napięcia i fobie, noże i widelce, obrusy i serwetki, talerze i kieliszki. Mieszaniu temu dopiero za przez służbę wniesione kanapką ulżyło. Kanapka była jedna, ale właśnie wystarczyło, żeby w

środku zrobił się tumult. Obok kanapki, zauważono też ponownie miskę z vomissement. Vomissement w misce było zdecydowanie cudowne, wszyscy się raz jeszcze zgodzili. Dodano, że to świetny pomysł, dlatego do tego przodem stanęli, z głowami, do tego zwróconymi. Głowy zwrócone, ale bez jakiegoś strzału, karku ani niczego.

Strzał.

Krew się polała.

Było to już jakiś czas teraz, gdzieś indziej. Gdzieś, gdzie

stoi stojący z boku

a na nim tak: krew, krew, krew i krew. Osunął się, a za nim cała reszta, kochankowie i eks, mężowie i żony, pary i małżeństwa. Wszyscy plodowali, mieszały się napięcia i fobie, noże i krew, obrusy i kości. Fragmenty mózgów pofrunęły do misek z vomissement.

Ktoś się spóźnił, wchodzi.

– Jaki doskonały pomysł, w misce! ? mówi do siebie, zauważając, że coś tam jest. I zbliża się, i zdumiony widzi, że

to tylko plamka.

Wraca na swoje miejsce.

Siada i zaczyna jeść.



Łukasz Dynowski