Cebula
i ten i ta
metafora parabola nawarstwiło się
od każdej strony do cebuli podchodzili
od siebie
od cebuli
emocje czuli łzy leciały cuda cuda zwiastowali
stawiam lustro przed cebulą
cebula patrzę
***
kamerton drży słyszysz?
rży kamienny koń
no dobra przepraszam już nie będę
matka boska zlazła z obrazu
spódnicę podkasała
usiadła na stołku bo długo stała
i patrzy na obroty pralki
automatycznej
***
usiedli panowie przy stole
i rozprawiali
o języku że mówimy jedno
a tu hop drugie i trzecie i razem ciągną nas w las
ech ciemny czas
w imię kota wypili bogiem zakąsili
no to tototo teraz tego na nóżkę drugą co jedno słowo znaczyć może
i raz jeszcze aż wypadają litery
cztery
trzy
dwa
je
klaszczemy jedną ręką
i wstają panowie od stołu
jutro niedziela
ajanazmywakuzaczynam
język wyginam ruchy wyczyniam
taka to moja niedola
***
widzimy się
moja ręka jest ciepła
twoja też
język liże rękę
mówi się miłość
pokazuję Ci kształty w chmurach
Ty mówisz koń pies a to ato
chyba
Tomasz Huszcza