Slumberland czyli powieść jak Metropolitan Museum
Część druga: Podróż. Część pierwsza (odcinki 1 ? 40): http://kaczanowski.wordpress.com/
[43] Wchodzenie do cudzych kajut nie miało już większego sensu. W jaki sposób Nemo miałby rozpoznać swoją? Nie ma nawet klucza, niczego. Doszedł do wniosku, że musi znaleźć kogoś z obsługi, trafić na zaplecze, do pomieszczeń technicznych. Zauważył metalowe drzwi, na których wisiała tabliczka: NIEUPOWAŻNIONYM WSTĘP WZBRONIONY. To powinno być to ? pomyślał i pchnął je. Ustąpiły z przeraźliwym skrzypnięciem. Wszedł do małego przedpokoju zakończonego kolejnymi, pancernymi drzwiami. Tym razem tabliczka głosiła: WIEMY, ŻE JESTEŚ NIEUPOWAŻNIONY. POWINIENEŚ SIĘ WSTYDZIĆ. Te drzwi zaskrzypiały jeszcze głośniej.
? Mogliby je od czasu do czasu naoliwić ? mruknął pod nosem Nemo. Przed nim były kolejne drzwi a na nich jeszcze jedna informacja. NIE WTYKA SIĘ NOSA W NIESWOJE SPRAWY.
Nemo otworzył je, nie zastanawiając się ani trochę.
NAJPIERW DWA RAZY POMYŚL, ZANIM ZROBISZ DWA NASTĘPNE KROKI ? tym razem sugerowała tabliczka zawieszona na następnych, czwartych już drzwiach stojących na jego drodze.
? Umieram ze strachu ? Nemo zakpił z niej, naciskając klamkę.
WSZYSTKO, CO TERAZ ZROBISZ, GROZI OKRUTNĄ ŚMIERCIĄ ? odczytał napis na kolejnych drzwiach. Oczywiście, je także otworzył.
? Ciekawe, ile to się jeszcze będzie ciągnąć? ? szepnął, lekko już poirytowany. Wszedł do jeszcze jednego, niewielkiego pomieszczenia. Oczywiście, zakończonego drzwiami, z zawieszoną na nich blaszaną tablicą. PEWNEGO RAZU, PEWIEN CZŁOWIEK O WYJĄTKOWEJ PAMIĘCI DO NAZWISK, UMÓWIONY WŁAŚNIE NA ROZMOWĘ Z PANEM KRZESIMIREM KACPREM ANZELMEM GRZMOT-MAŁOCZUPRYNIEWSKIM PIERWSZYM, KTÓRĄ TO ZAARANŻOWAŁ SPECJALNIE DLA NIEGO MYSZYPIÓR KACZYCHRZĘST CIEMNOCZOŁOWSKI-PODSTAWA, BLISKI ZNAJOMY JEGO KUZYNA KASPRIANA MONTEZUMIASZA DRABINA-BIAŁONIEBIESKIEGO, PODCZAS KTÓREJ TO ROZMOWY MIAŁ ON ZAREKOMENDOWAĆ KANDYDATURĘ SWOJEGO SZWAGRA, ANTONIUSZA MORTADELA PĄCZEK-PACZKOWSKIEGO NA STANOWISKO GŁÓWNEGO KSIĘGOWEGO FIRMY KROCZEK-POPIELAS & MĘTLIK-OBLIZAJEK I SYNOWIE, PRZEZ ABSOLUTNĄ POMYŁKĘ OTWORZYŁ TE DRZWI I NATYCHMIAST Z PRZERAŻENIA WSZYSTKO ZAPOMNIAŁ. Nemo roześmiał się, setnie ubawiony tą historyjką. Gdy tylko skończył ją czytać, pociągnął za klamkę. Bezpośrednio za drzwiami były następne drzwi. Tym razem napis na nich był krótki: NIE ŻARTUJEMY. Otworzył je. Za nimi wisiała gruba, ciężka, w wielu miejscach zabrudzona ciemna kotara. Odsunął ją, odkrywając sznury wiszących za nią korali. Je również rozsunął, pokonując tym samym ostatnią przeszkodę. W pomieszczeniu panował półmrok, minęła chwila, zanim wzrok Nemo przyzwyczaił się do niego. Znajdował się teraz w ogromnej hali. Coś wielkiego, jakiś nieregularny, trudny do odgadnięcia kształt majaczył gdzieś pośrodku. Stamtąd dobiegał też dość tajemniczy, miarowy dźwięk, coś jakby pomruk albo chrzęst rozgarnianego żwiru. Nemo ruszył w tamtym kierunku. Mimo, że widział wszystko coraz wyraźniej, nadal nie potrafił odgadnąć, co to za rzecz. Nie, nie był to przedmiot, lecz żywe stworzenie. Dinozaur? Smok? Zmutowany, przeolbrzymi owad? Cielsko zwierzęcia poruszało się miarowo, jakby oddychało we śnie. Leżało przytwierdzone do podłogi niezwykle grubymi, licznymi łańcuchami a jego czułki, nogi, czy może odnóża dodatkowo spętano grubym okrętowym sznurem. Do jego podbrzusza przytwierdzone były dwie rury, łączące organizm z czymś na kształt wielkiego pieca. POBÓR PŁYNÓW OBCEGO ? taki napis widniał nad nimi. Obok znajdowało się stanowisko kontrolne z wieloma ekranami, wskaźnikami i pokrętłami.
Przez cielsko zwierzęcia przeszedł dreszcz.
? Pan tu w sprawie?
Nemo dopiero teraz zauważył siedzącego na fotelu przy stanowisku kontrolnym, niskiego człowieka. Mężczyzna przyglądał się mu podejrzliwie.
Adam Kaczanowski
To ostatnia próbka „Slumberlandu”, zgodnie z nagłówkiem – reszta ukaże się, kiedy się ukaże. Poprzednie odcinki u Karpowicza.