Prezes
spotkałem prezesa
zupełnie nie podobnego
do człowieka
ale do prezesa
prezes dobry polak
dobry patriota
dobry katolik
opowiadał mi o cierpiącej ojczyźnie
o zbiórce butów dla ubogich
polaków
o wysyłce mleka w proszku
dla głodnych polskich dzieci
o milionach dolarów wysłanych
dla Solidarności
o walce z komunizmem
o 40 latach pomocy dla kraju
przez duże K
nic nie mówił o kulturze polskiej w Ameryce
chociaż kultura też na k, jak komunizm i kraj
prezes
nie miał złotych pierścieni
na palcach
ale ja je wiedziałem
nie miał bransolety z ametystów
ale ja ją widziałem
nie miał złotej korony
na skroniach
ale ja ją widziałem
nie przyklęknąłem przed
prezesem
ale on widział mnie
na klęczkach
ja mały człowiek
ogon szarej myszki
przyszedłem do prezesa
z prośbą o dotację
na wiersze
wyobraźcie sobie wiersze
i bosy Polacy
głodne polskie dzieci
walka o niepodległość ojczyzny
usta prezesa mówiły
prawdę
prezes to naprawdę mądry
prezes
tyle zrobił przemądrych
rzeczy
szkoda tylko
że poezja nie ochrania stóp
nie nakarmi głodnych dzieciaków
nie obroni ojczyzny
taki miły i mądry prezes
znalazł dla mnie czas
aby to wszystko mi
opowiedzieć
Indianin na koniu biało-czerwonym
1
Kiedyś mówili na Amerykę Raj,
albo Ziemia Obiecana,
każdy bezrolny robak dłubiący w ziemi,
każdy bezrobotny bez syreny fabrycznej
gnał do tego El Dorado ja wariat
z mokrą głową na złamanie karku,
bez języka w gębie, z wiatrem w kieszeni
za to z głową w chmurach i głodem w oczach.
raj, w którym każdy ptaszek mógł czuć się wolnym,
śpiewać do woli, stroić się w cudze piórka,
nie musiał być rajskim ptakiem,
mógł być niebieskim ze słowiańskim dziobem.
2
Dawnej na Amerykę mówili Hameryka
zamykano oczy, puszczano wodze wyobraźni
i już widziano kraj mlekiem i miodem płynący,
jeśli ktoś miał dłuższy sznurek wyobraźni
mógł sobie na więcej pozwolić,
włożyć na przykład dobrobyt w ramki szczęścia.
Szczęśliwi z pełnymi brzuchami wzdychali czule
do starych fotografii, twarzy, płaszczy,
miłości, stołków, walących się stodół.
robaczywych jabłek spadających
z jabłonki rosnącej tuż za wychodkiem.
szczęśliwi myślami ludzi nieszczęśliwych,
często mówili o sobie jak o skazańcach,
w snach błądzili po jakiś zapadłych dziurach,
w dzień idealizowali je po granice
ludzkiej wytrzymałości:
dziury na Podkarpaciu, w okolicy Tarnowa.
Białegostoku lub Zakopanego,
Belfastu, Essen czy Budapesztu.
3
Inni na Amerykę gwiżdżą wysokim
spiczastym gwizdem
składając usta na kształt dzióbka od czajnika
wewnętrznie bulgocąc.
4
Dla mnie ten cały amerykański cud
to lep na muchy, cyrk na patyku,
piwo bez smaku, kraj hot-dogów,
ogłupiającej telewizji, przekupnych policjantów,
polityków z hasłem ?wszystko na sprzedaż?,
myśli profesor Gutek z Wrocławia,
dzisiaj mieszkaniec miejscowości Aurora
na przedmieściach Chicago.
Kiedyś walczył z komuną,
przelewał atrament, rzucał słowami,
myślą wiązał jej ręce,
komuna kopała go, pokazywała rogi, bodła,
a on żony pilnikiem od paznokci
powoli z cierpliwością świętego Jerzego
piłował jej rogi i kopyta
aż wreszcie padła.
W państwie katolickim zabrakło księdza
aby nieboszczkę pochować,
zabrakło grabarzy.
5
Rozparty w fotelu jak murzyński król
profesor Gutek kołysze się tam i z powrotem,
czyta gazetę ?Dziennik Związkowy?
An American Daily In Polish language,
praca ogólna
praca domowa
praca fabryczna
samochody
dziwi się oszczędnością słów,
?polsko-amerykańska restauracja
potrzebuje chłopów do ścierania stołów
i podług w kuchni?,
lub
?potrzebni doświadczeni pracownicy
do kontraktora, praca przy sidingu,
shingles, porches, dzwonić wieczorem?.
6
Gwiazdy rozpaliły ciemność
nad prerią chicagowską
a profesorska myśl przebija się przez
ścianę nocy jak Indian na koniu
biało-czerwonym:
poszukuje zdroju, srebrzystej wody
w której księżyc w kształcie pieroga się złoci.
Kiełbasa i pierogi
Pewnym krokiem wszedł do kawiarni,
na umówione spotkanie ze znajomymi
/nic o jego ojczyźnie nie wiedzieli,
nawet gdzie ona jest? gdzieś blisko Rosji?
chyba/.
On pochodził z kraju o tysiącletniej
pięknej historii, gdzie mieszka tradycja
całowania kobiet w rękę na dzień dobry
i na do widzenia, dumny z siebie i kraju
patrzył na nich z politowaniem i wyższością.
Był młody, subtelny, dobrze ułożony,
rano kształcił się /chciał zostać profesorem
literatury swojego kraju/,
popołudniami przesiadywał w kawiarniach
/tam, gdzie mieszkają ludzki gwar i muzyka/,
wieczorem ciężko pracował w brygadzie
sprzątającej wielkie sklepy
/tam wysiłek mięśni i pot zamieniał na
wino i papierosy, chleb i kawę/.
Amerykańskim znajomym opowiadał
z dumą o swojej ojczyźnie,
wspominał sukcesy, najpiękniejsze momenty jej historii,
z jego ust padały niezliczone pochlebstwa.
Opowiadał o niesprawiedliwości, jaka ją spotkała,
dowodził jej prawości.
Jego słowa płynęły bezszelestnie przez pola i łąki,
szybowały ponad górami i miastami,
dźwięk ich mieszał się z tupotem nóg,
galopem końskich kopyt, warkotem czołgów,
unosiły się ponad stolikami kawiarnianymi,
nasiąkały dymem papierosowym i wonią kawy.
Dla nich nie miało sensu to, o czym mówił,
jakieś tam niepotrzebne żale,
fatum ciężące nad jego ojczyzną,
wygrane bitwy, przegrane wojny.
Widzieli jak bladł i jaki sprawiają mu ból
mówiąc:
– Nic o twoim kraju nie wiemy poza tym,
że słyniecie w świecie z kiełbasy i pierogów.
Diora
może oznaczać kwiat lub kryształ górski
grube mury dalekich zamków w których
ukryto skarby, wazon lub nazwę modnego
krawata, buty lub stan mocnej zazdrości
może to być też kształt liter którymi zakochany
szaleniec pisze list do ukochanej lub uśmiech
którym oczarowuje się kobiety albo owoc
dalekiej północy którego kształt i zapach
uchodzi za wyjątkowy i aby go opisać
trzeba użyć języka dyskrecji i elegancji
to taki biały znak tkwiący w tonie głosu
biały jak krochmalony kołnierz ucznia
z radiowej szkoły zakładów radiowych
diora ? pierwszej polskiej fabryki
produkującej odbiorniki radiowe
w okresie po 2 wojnie światowej
Poeta odwrócony plecami do świata
Dzisiaj nikt nie czyni poecie wyrzutów
że nie śpiewa swojej poezji
jego słowu nie towarzyszy
brząkanie na cytarze lub gitarze
dawniej poeci i muzycy byli
w jednej osobie
wynalazek papieru, książki, druku
uczynił z poezji bełkot
większość poetów nawet nie
potrafi dobrze przeczytać
swój wiersz
pracę ? pisanie wierszy
poeta wykonuje przeważnie w pozycji siedzącej
przy stole i z zamkniętymi ustami
w zamkniętym pokoju
plecami odwróconymi do świata
pisze wiersze – czasem nazwie je
rozmowę z bogiem
czasem pieśnią
a czynność pisania wierszy
trudno jest nazwać śpiewem
a poetę pieśniarzem
nie wiemy który ze
współczesnych poetów nawiązał
dialog z bogiem
lub został natchniony
żaden z nich nie gra na harfie
lub lutni
nie śpiewa swych wierszy
kiedyś
dla poezji i muzyki był jeden bóg: Apollo
dzisiaj
nie pisze się apollińskiej poezji
raczej dionizyjską.
Dolny Śląsk Poemat
Towarzystwu Dolnośląskiemu w Chicago ten wiersz dedykuję
I
Dolny Śląsku, kraino krosien tkackich, kopalń
pól uprawnych, ludzi pięknych, mądrych, pracowitych.
Wrocławiu – stolico marzeń małych chłopców
o bystrych oczach oświetlonych twoim blaskiem,
przodowniku duszy, wyznaczniku talentu,
mieście ambicji i wiedzy, kultury, wyniosłych ludzi.
Kraino – słowniku pierwszych najważniejszych słów,
rozżarzonych miłością, jawisz się jak mityczny jednorożec,
odciskasz się w mej pamięci liściem kasztana,
polnym kwiatem, ulicą Świdnicką, górą Śnieżki.
Jak mam cię wyśpiewać moja mała ojczyzno
pomiędzy Górami Sowimi a Odrą, Nysą i Karkonoszami,
którym językiem wyszeptać: Polaka, Niemca, Czecha
jakim akcentem: wileńskim, lwowskim, nowogródzkim,
matko stu narodów, dwóch cywilizacji
jakim krajobrazem opisać dziecinne marzenia,
wiatry górskie, smak szczawiu, kolor przepysznej czereśni
cokolwiek powiem, napiszę, zawsze w tym odnajdę
czułość i miłość mojego wspaniałego miasteczka Pieszyce;
Jaka to miłość czyni emigrantów w dalekiej Ameryce
bogatymi w planach wyobraźni, w których pachnie koniczyną,
zamienia chłopców dmących w trąbki rąk w zwiastuny
czegoś wielkiego – przyjaźni miast i ludzi:
Świdnica wraz z Wałbrzychem na powitanie wyciąga rękę,
Sobótka przyrodą po prasłowiańsku wita,
Nowa Ruda i Bolesławiec zapraszają na przechadzkę,
a Kłodzko na wieczory polsko-czeskie przy ognisku.
Kudowa, Lądek Zdrój pachną świeżością, Jelenia Góra
wraz ze Szklarską Porębą na odpoczynek wzywa.
Ktoś powie, że w Legnicy najlepiej, bo jakże jej nie pokochać.
Najsłodsze dziewczyny są w Bielawie, tym z Dzierżoniowa,
Wołowa, Bogatyni, Strzegomia tez słodyczy nie brakuje.
Najpiękniejszy jest Dolny Śląsk jesienią, gdy zieleń
w złoto i purpurę się zamienia, gdy cebulowe pola
z Jordanowa otula mgła, a ptaki zaprzestają sporów z latem
w Ząbkowicach Śląskich, Kamieńcu Ząbkowickim,
Lubinie, Polkowicach. Bociany spod Kamiennej Góry
do odlotu się szykują w długą podróż.
Jak po tylu latach rozłąki wskrzesić zapach złotej renety,
smak pstrąga z Walimia,
jak uchwycić majestatyczność
sadu spod Ziębic, Głogowa czy Milicza,
który malarz w Ameryce namaluje brzęk powietrza
tłuczonego skrzydłem bociana?
Mój dom Dolny Śląsk leży w środku serca mego,
pamiętam go w kadzideł dymie, dzwonach, glosie św. Antoniego,
deszczu, śniegu, splocie rąk, jedynym naszyjniku mojej matki.
Adam Lizakowski